Zbigniew Herbert – informacje biograficzne
Dorobek poetycki Zbigniewa Herberta należy do wysoko ocenianych, zarówno przez znawców jak i miłośników literatury. Poeta zaliczany jest do grona liderów w zakresie liryki współczesnej i bywa porównywany z wybitnymi autorami, jak Czesław Miłosz, Wisława Szymborska czy Tadeusz Różewicz. Chociaż jego dzieło nie zostało uwieńczone Nagrodą Nobla, wielu Polaków uważa, że właśnie Herbert zasłużył w pierwszym rzędzie na to wyróżnienie.
Zbigniew Herbert urodził się we Lwowie 29 października 1924 r.1. W tym mieście zdobywał wykształcenie uwieńczone maturą na tajnych kompletach. W 1943 r. rozpoczął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim i angażował się w działalność AK. Po krótkim pobycie w Krakowie, następnie w Sopocie i Toruniu, zamieszkał w Warszawie. Zdobył wykształcenie prawnicze i ekonomiczne, krótko studiował w Akademii Sztuk Pięknych i interesował się filozofią. Pracował dorywczo w różnych zawodach, głównie jako ekonomista.
Herbert debiutował w piśmie „Dziś i Jutro” w 1950 r., jednak za właściwy początek twórczości uważa się tom Struna światła, wydany w 1956 r., w którym poeta opublikował swoje wiersze, napisane w ciągu kilku lat, z konieczności przeznaczone wtedy „do szuflady”. Dopiero „odwilżowe” nastroje umożliwiły ujawnienie tekstów tych twórców, którzy – jak Herbert – odmówili realizacji programu socrealizmu i zachowali nieugiętą postawę wobec cenzury. Na 1956 r. przypadł również debiut dramaturgiczny autora Struny światła – wydano bowiem udramatyzowany poemat filozoficzny Jaskinia filozofów. Kolejny tom wierszy – Hermes, pies i gwiazda – ukazał się już w 1957 r.
W 1958 r. Herbert wyjechał z Polski, zwiedził Francję i Włochy. W tym też roku otrzymał wyróżnienie za sztukę Drugi pokój, napisaną na konkurs Polskiego Radia. 1961 r. przyniósł mu publikację tomu liryków Studium przedmiotu i tytuł Księcia Poetów, nadany podczas Studenckiego Festiwalu Kulturalnego w Gdańsku. Herberta odbierano jako bezkompromisowego głosiciela prawdy o władzy, zauważano mistrzowskie operowanie językiem i strukturą paraboliczną. W 1962 r. ukazały się szkice Barbarzyńca w ogrodzie – eseje o sztuce, jej związku z historią, o wymarłych cywilizacjach (wynik podróży zagranicznych). Jest to również początek przenikania twórczości Herberta poza kraj – wersje obcojęzyczne wierszy.
Lata 1965-1971 poeta spędził poza Polską (Francja, Niemcy, Grecja, Ameryka Północna). Czas ten wypełnia mu poznawanie kultury odwiedzanych krajów oraz intensywna praca twórcza i kontakty z czytelnikami – odczyty, wieczory autorskie, wykłady uniwersyteckie w Los Angeles. Tymczasem w Polsce ukazał się słynny utwór Tren Fortynbrasa (1966) oraz czwarty zbiór wierszy Napis (1969) uznany za najwybitniejszy tom roku (nagroda Łódzkiego Festiwalu Poezji) równorzędnie z lirykami S. Grochowiaka. W 1970 r. ukazały się Dramaty, zaś w 1971 – Wiersze zebrane.
Ważnym momentem w biografii Herberta było opublikowanie zbioru Pan Cogito (1974), który zapoczątkował cykl utworów kontynuowany przez kolejne lata. W lirykach o Panu Cogito poeta wyraził swoje filozoficzne, społeczne i moralne refleksje dotyczące różnych sytuacji i stanów ducha bohatera. Znamienny tytuł nosi zbiór Raport z oblężonego Miasta (1983), kojarzony z rzeczywistością stanu wojennego w Polsce, chociaż ponadczasowy i ponadnarodowy w swej wymowie. W 1990 r. ukazał się tom Elegia na odejście, w 1992 –Rovigo, a w 1998 r. ostatni zbiór wierszy – Epilog burzy.
Wiersze Herberta weszły również do ważniejszych antologii poezji współczesnej oraz do szkolnych podręczników. Jego dorobek poetycki jest wysoko oceniany jako niepowtarzalny przykład twórczości głoszącej prawdę o człowieku i jego historycznych uwikłaniach oraz jako narzędzie moralizatorskiego oddziaływania na czytelnika bez uciekania się do natrętnego dydaktyzmu. Przekłady na języki obce i światowej rangi nagrody (im. N. Lenaua – 1965, im. G. Herdera – 1973) świadczą o dość wczesnym rozpoznaniu wartości tej liryki także w innych krajach.
Do Herberta przylgnęło określenie „poeta kultury”. Wiąże się ono z neoklasycznym ukształtowaniem jego utworów, mocno zakorzenionych w dorobku wielu pokoleń, odwołujących się do erudycji czytelnika, tworzonych z troską o język. Wartości te podkreślał sam autor: Język jest nieczystym narzędziem wyrazu. Codziennie torturowany, banalizowany, poddawany nikczemnym zabiegom. Więc marzeniem poetów jest dotarcie do dziewiczego sensu słów, do dawania odpowiedniego rzeczom słowa, jak mówi Norwid. [...] Dla mnie dialog z rzeczami był właśnie taką próbą dotarcia do czystych źródeł mowy. Był także buntem przeciwko kłamcom i szalbierzom2; Podstawową funkcją kultury jest budowanie wartości, dla których żyć warto. Istnieje także stare pojęcie – humanista, dla mnie drogie i znaczące, dla innych ośmieszone i niemodne.3
Zmarły 28 lipca 1998 r. Zbigniew Herbert pozostawił dorobek poetycki o wysokiej wartości literackiej, mocno zakorzeniony w kulturze (począwszy od Biblii i antyku), niosący ważkie przesłanie dla ludzi współczesnych – chwiejnych, skłonnych do kompromisu, pełnych wątpliwości. Unikając łatwych rozwiązań i popularnych haseł, poeta skłania do refleksji, niepokoi, drażni sumienia. Jego dzieło wymaga pewnego przygotowania, by zrozumieć liczne aluzje kulturowe, jednak wysiłek ten prowadzi do istotnych refleksji.
W niniejszym opracowaniu postaramy się przybliżyć Czytelnikom wiersze omawiane w szkole średniej. Wyboru tekstów do interpretacji dokonano na podstawie propozycji zawartych w aktualnie obowiązujących podręcznikach.
Inspiracje antykiem
W poetyckim dorobku Z. Herberta można odnaleźć wyraźne nawiązania do starożytności. Nie są to jednak poetyckie przeróbki znanych mitów, ale ich weryfikacja dokonywana poprzez doświadczenia człowieka współczesnego. Odwołania do tradycji antycznej pozwalającej poecie wprowadzić uniwersalny kod, w którym mieszczą się wartości, postawy, sytuacje o randze archetypów. Bliskie odbiorcom, wychowanym na kulturze śródziemnomorskiej, treści, postaci i symbole uzyskują w tej poezji nowe, głębsze lub zgoła odmienne sensy.
Poza omówionymi niżej utworami warto polecić uwadze Czytelnika inne wiersze inspirowane antykiem, np. O Troi lub przybliżony w rozdziale zatytułowanym Proza poetycka tekst Próba rozwiązania mitologii.
Nike która się waha
Wiersz pochodzi z tomu Struna światła z 1956 r. i przywołuje postać bogini zwycięstwa, dumnej, zdecydowanej w geście wzywania do walki, stanowczej i pięknej w swojej patetycznej pozie. Podmiot liryczny jednak ukazuje ją w momencie wahania, uczuciowego uniesienia, chwili słabości związanej z przeżyciem osobistym i refleksją nad losem młodzieńca, którego ziemski los dopełni się niebawem w walce o ojczyznę. Reakcja bogini jest nietypowa, podważająca jej wyobrażenie zapisane w mitologii i nawiązujących doń utworach.
W opinii podmiotu Nike najpiękniejsza jest właśnie w momencie wahania, czy pozostać w swojej pozie, czy też okazać żołnierzowi idącemu na bój (i śmierć – o czym wie na razie tylko bogini) współczucie, gest sympatii. Nike ma ogromną ochotę / podejść / i pocałować go w czoło – obawia się jednak, że ów przejaw uczucia mógłby zmienić jego postawę. Zaznawszy czułości, mógłby uciekać jak inni/w czasie tej bitwy. Bogini rezygnuje więc ze swojego planu, wstydzi się wzruszenia i postanawia / pozostać w pozycji / której nauczyli ją rzeźbiarze.
W ostatniej cząstce utworu Nike, boskim przywilejem, widzi przyszłość owego młodego żołnierza, którego muszą znaleźć [...] / z otwartą piersią / zamkniętymi oczyma / i cierpkim obolem ojczyzny / pod drętwym językiem. Bogini nie powinna więc przeszkadzać bohaterowi w wypełnianiu narodowej służby ani też utrudniać mu tej niełatwej misji. Moneta przeznaczona dla Charona za przewiezienie przez wody Styksu do krainy cieni ma cierpki smak i jest nazwana obolem ojczyzny. Obowiązek obrony kraju jest więc bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny u progu dorosłości, zanim jeszcze poznał różne barwy życia. Ofiara dla ojczyzny jest cierpka, ale przecież bywa koniecznością, którą najlepiej rozumie bogini zwycięstwa. Sukces w walce o narodową sprawę niejednokrotnie pociąga za sobą wielkie wyrzeczenia, wymaga oddania i wierności patriotycznym ideałom.
W wierszu pobrzmiewają również nuty romantycznego poświęcenia, rezygnacji z osobistego uczuciowego życia (tu decyduje o tym Nike). Podmiot liryczny zwraca uwagę czytelnika na wielką wartość, jaką jest przywiązanie do ojczyzny i gotowość poświęcenia dla niej życia.
Nike – choć najpiękniejsza w momencie wzruszenia i współczucia (a więc zdolna do ludzkich odruchów, pozbawiona na chwilę boskiej bezwzględności) – zwalcza swoją słabość w imię wyższej racji, jaką jest umożliwienie żołnierzowi czynienia swojej powinności. Mimo że szala z jego losem / gwałtownie opada / ku ziemi, a bogini dobrze o tym wie, powraca do swojej wyniosłej, niewzruszonej boskiej postawy, poprzez którą uznaje również wielkość ofiary chłopca.
W tradycji antycznej poświęcenie dla ojczyzny, gotowość do walki, dbałość o podtrzymywanie kondycji fizycznej na wypadek konfliktu zbrojnego oraz troska o rycerski rynsztunek to motywy wracające w mitologii, wielkich eposach Homera i Wergiliusza, tragediach greckich, poezji Tyrtajosa. Patriotyzm stanowi więc wartość ponadczasową, odwieczną i niepodważalną, wzbudza szacunek i skłania do wzruszeń, które – jak chciał poeta – bliskie są również greckiej bogini zwycięstwa. Wiersz prowadzi jednak do refleksji, że nie można przedkładać uczuć osobistych ponad przywiązanie do ojczyzny, choćby pociągało ono za sobą najwyższą ofiarę.
Do Apollina
Wiersz Do Apollina, opublikowany w debiutanckim tomie Struna światła (1956), przywołuje znaną z mitologii postać boga o wspaniałej urodzie, pana słońca, patrona wieszczów, śpiewaków i poetów, udzielającego daru jasnowidzenia, bezwzględnego w utrwalaniu opinii o własnej doskonałości (muzyczny pojedynek z Marsjaszem). Podmiot liryczny daleki jest jednak od uznania wielkości Apollina. Nie składa hołdów, nie ulega wdziękom ani talentom bożka. Podejmuje krytyczną refleksję nad tym, co pozostało po dawnej wizji Apollina, utrwalonej w szkolnych stereotypowych opiniach. Kultura współczesna daleka jest od doskonałości, nie ma w niej spójności, harmonii, zasady porządkującej, która wynikałaby z poczucia ładu świata. Rzeczywistość przeczy ideałom. Literatura nie potrafi odzwierciedlić znaków swojego czasu, nie formułuje wskazówek na przyszłość.
Wiersz ma nieregularną budowę (zróżnicowana wielkość poszczególnych cząstek, wiersz wolny, biały – czyli bezrymowy). Składa się z dwu części, w których można wyróżnić fragmenty o różnej liczbie wersów (od 2 do 5). W pierwszej zawarty jest opis kamiennego posągu boga. Ożywiony Apollo ukazany jest z wyraźnej perspektywy czasowej – świadczą o tym formy czasu przeszłego: szedł, oddychał, lirę podnosił. Szum jego szat, laurowy cień, zasłuchanie we własną pieśń, zapatrzenie w siebie a przy tym jego „kamienność” – konstruują postać wyniosłą, dumną, wyjątkową a zarazem egoistycznie zamkniętą, niedostępną. Podmiot ujawnia swój odbiór Apollina: zmyślałem twoje palce / wierzyłem twoim oczom. Relacja utrzymana jest w czasie przeszłym – a więc teraz już nie wierzy. Zmienił swój pogląd. Kategoryczny ton żądania: oddaj mi / młody krzyk / wyciągnięte ręce / i głowę moją / w ogromnym pióropuszu zachwytu / oddaj moją nadzieję, nie wywołuje oczekiwanej reakcji – zastygły w kamiennej pozie bóg milczy.
Drugą część wiersza rozpoczynają uwagi w czasie przyszłym i teraźniejszym – o wyławianiu z pamięci faktów przeczących doskonałości. Apollo przyjmuje we śnie twarz poległego Persa. Poezja rozminęła się z rzeczywistością. Pomyślne wróżby nie spełniły się (Apollo – bóg wyroczni i wróżb). Podmiot wraca do przeszłości: przywołuje obraz pożaru miasta, poległych bohaterów, ocalenie niegodnych. Nie ma miejsca na nadzieję, optymizm, doskonałość. Posąg Apollina – bez dłoni, kaleki – teraz zupełnie się gdzieś rozpłynął: pozostał tylko pusty cokół – / ślad dłoni szukającej kształtu.
Biel źrenic Apollina sugeruje ich kamienną matowość, brak życia i światła, które rozjaśniałoby mroki ludzkiej egzystencji doskonałością sztuki, pięknem. Bóg słońca stał się zimnym, poobijanym posągiem i niczym więcej. Kojarzona z nim idea doskonałości i harmonii jest dla podmiotu już tylko znakiem młodości – pełnej nadziei i marzeń, ale bezpowrotnie utraconej. Obraz wojennej pożogi i pamięć poległych (doświadczenia będące udziałem poety) bezwzględnie weryfikują dawne szkolne prawdy. Ich znakiem w wierszu jest martwota posągu (ożywionego niegdyś, w odległej przeszłości). Postawa Apollina nie imponuje, nie zachwyca, nie budzi respektu ani nadziei. Jest zupełnie sprzeczna z życiowym doświadczeniem człowieka, który widział potworne efekty wojny. Jakże odnaleźć tu piękno, harmonię czy choćby równowagę między złem a dobrem?
Niepokojący ton utworu wspiera nieregularna struktura i zachwianie rytmu wprowadzone przez wiersz wolny. Na poziomie graficznego i językowego ukształtowania tekstu również nie ma gładkości, melodyjności i spokoju. Próba łączenia czasów, jaką podjął podmiot, nie powiodła się – współczesnego świata nie można przymierzać do symboliki antycznej, kojarzonej z postacią boga słońca. Czy w tej sytuacji antyk może nadal uchodzić za źródło uniwersalnych prawd i postaw? Czy stanowi jakikolwiek punkt odniesienia dla tych, którzy rozniecili i oglądali pożary miast?
Apollo i Marsjasz
Wiersz z tomu Studium przedmiotu (1961) ukazuje w demitologizującej relacji pojedynek Apollina z Marsjaszem, czy raczej jego właściwy etap. Przedstawiciel sztuki doskonałej, bóg słońca – Apollo – zwyciężywszy w rywalizacji z Marsjaszem, frygijskim sylenem, autorem wielu hymnów na cześć bogów, skazał go na potworną śmierć poprzedzoną odarciem ze skóry. Mit skupia uwagę czytelnika na wysokim kunszcie artystycznym obu grających, zaś Herbert eksponuje konsekwencje tego niezwykłego pojedynku, którego rozstrzygnięcie było jasne, zanim się rozpoczął. Któż sprzeciwiłby się mściwemu i istotnie utalentowanemu bogu? Jakże można było przypuszczać, że wybitny fletnista Marsjasz może równać się z Apollinem, stając do konkursu?
Wiersz wolny o niepokojącej nieregularnej budowie, pozbawiony rymów, jest reinterpretacją znanego mitu, poprowadzoną w kierunku refleksji o granicach prawdy w sztuce. Podmiot liryczny wyjaśnia, że właściwa rywalizacja pomiędzy Apollinem a Marsjaszem odbyła się pod wieczór, po ustaleniach jurorów i przyznaniu zwycięstwa bogu. Pozornie pokonany Marsjasz dopiero teraz jest w stanie podjąć uczciwą rywalizację z konkurentem. Odzierany ze skóry krzyczy, modulując głos i uzyskując tony, które mogły zrodzić się tylko z ogromnego cierpienia. Tej skali krzyku nie może dorównać talent Apollina – nie potrafi on oddać uczucia zawartego w krzyku sylena. Granice możliwości sztuki wyznacza bowiem tylko osobiste doświadczenie twórcy. Żeby odzwierciedlić i zinterpretować cierpienie konającego, trzeba by znaleźć się w jego sytuacji.
Apollo jest reprezentantem estetyki ładu i spokoju, tymczasem ludzki ból rozmija się z takim ujęciem. Wytrzymałość boga o nerwach z tworzyw sztucznych kończy się z poczuciem jego klęski – wcześniej starał się odczytać z krzyku Marsjasza swoisty pejzaż jego przeżyć, teraz, gdy w rozszerzonej skali dźwięków pojawia się to samo A / tylko głębsze z dodatkiem rdzy, bóg odchodzi – choć pozornie zwycięzca, jednak pokonany prawdą ludzkiego cierpienia. Ostatnia refleksja Apollina dotyczy ewentualnej nowej gałęzi sztuki – konkretnej – która mogłaby powstać z wycia Marsjasza.
Wiersz zbudowany jest na opozycjach: Apollo – klasyczne pojmowanie sztuki, abstrakcyjność, przynależna bogom doskonałość, zakorzenienie w dziedzictwie kultury i Marsjasz – sztuka wyrosła z doświadczenia życiowego, oparta na prawdzie i głębokim przeżyciu, daleka od harmonijnej doskonałości i estetyzmu, bogata w odcienie zmysłowego poznania, ukorzeniona w tym, co ludzkie, a więc ułomne, zakłócone cieniem, poszarzałe rdzą.4 Krzyk Marsjasza był w sposób naturalny elementem zaburzającym ciszę i ład klasycznej sztuki. Okazuje się, że właśnie on uświadamia obserwatorom zdarzenia, jak ułomna jest twórczość, która nie potrafi oddać wartości ludzkiego doświadczenia, nie umie tego dokonać nawet bóg-artysta. Apollo – mściwy, okrutny megaloman – przygląda się cierpieniu sylena i odbiera jego ból poprzez estetyzującą skłonność do piękna. Ironicznie brzmi ów turpistyczny pejzaż cierpienia Marsjasza: łyse góry wątroby / pokarmów białe wąwozy / szumiące lasy płuc / zimowy wiatr kości. Apollo reaguje na sytuację dreszczem obrzydzenia i skupia uwagę na czyszczeniu swojego instrumentu.
Prawdę o dramacie Marsjasza pojmuje tylko natura: słowik i drzewo, do którego przywiązano pokonanego. Skamieniały słowik pewnie chciał wyśpiewać ową pieśń cierpienia, jednak zbliżając się do prawdy o nim, sam spotkał się ze śmiercią. Upersonifikowane drzewo osiwiało z rozpaczy. Tylko Apollo spokojnie odchodzi, zbyt słaby artysta, żeby sprostać prawdzie.
Poeta ucieka się do konfrontacji stanowisk w pojmowaniu sztuki, zestawia szokujące obrazy cierpienia Marsjasza z chłodną obojętnością Apollina, używa bulwersującego w dyskusji o sztuce turpistycznego, wręcz naturalistycznego słownictwa, stopniuje napięcie, odsłaniając kolejne etapy rozwoju pojedynku dwu racji. Nerwy mitycznego boga utkane z tworzyw sztucznych (materiału naszej cywilizacji) przesuwają akcent na epokę, w której powstał wiersz. Współczesna literatura nie sprosta wymaganiom czasu. Mord, zemsta, ból i śmierć to dla niej niedościgniona prawda. Słuch absolutny nie wystarcza – oto wynik konfrontacji Apollina z Marsjaszem.
Poeta unika jednoznacznego opowiedzenia się po którejś ze stron, jednak skupienie uwagi na osobie Marsjasza, skondensowanie elementów wyznaczających powody krzyku, anatomiczne wyszczególnienie konkretów obolałego ciała prowadzi do wrażenia, że prawda, choćby bolesna, dobro i godność w podjęciu cierpienia, odwoływanie się do ludzkich doświadczeń i przeżyć – to pole penetracji dla sztuki. Chociaż nie potrafi ona w pełni oddać najbardziej drastycznych i głębokich treści egzystencji człowieka, powinna się do nich zbliżać.
Wiersze z cyklu Pan Cogito
Kto to jest Pan Cogito? To człowiek, który cale życie pyta, niczego nie wie na pewno, nie wartościuje, czasami daje sugestie wartości, nigdy nie twierdzi, że ma całkowitą rację. Tym różni się od tych filozofów, myślicieli, którzy zakładają jakąś tezę i przymierzają ją do świata. Pan Cogito nie wypowiada tez. Chodzi po świecie, przygląda się, rejestruje zdarzenia, próbuje je interpretować, pytać, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Dla mnie Pan Cogito jest w oczywisty sposób inteligentem. Bardzo dobry nauczyciel łaciny w gimnazjum [...] cały zakorzeniony w sposobie myślenia charakterystycznym dla minionego świata, ale przecież żyjący i funkcjonujący współcześnie. Bardzo dobrze wykształcony. Pan Cogito wie, do jakich pokładów i głębi sięgać, żeby pokazać niezmienność losu.5
Przywołany wyżej fragment wypowiedzi Z. Zapasiewicza prosto i celnie ujmuje zasadnicze cechy postawy bohatera lirycznego cyklu. Pan Cogito jest postacią rozpiętą między tradycją i dziedzictwem kultury a pełną dramatycznych wyborów sytuacją współczesnego człowieka. Nie zgadza się z rezygnacją z zasad i wartości, ale nie zapewnia mu to bynajmniej szczęścia w jego świecie. Poczucie osamotnienia i wygnania, niepewność, niepokój, poczucie niezrozumienia, konieczność dokonywania trudnych wyborów – oto jego los.
Zbiór Pan Cogito (1974) zapoczątkował długoletni cykl wierszy i przykładów prozy poetyckiej, której bohaterem lirycznym lub podmiotem jest ów współczesny człowiek myślący („każdy”), istota filozofująca, zdolna do analizy rzeczywistości i przyjmowania niepopularnej postawy. Myśl Kartezjusza – Cogito ergo sum (Myślę, więc jestem) – jako punkt odniesienia dla imienia bohatera stanowi o jego istocie. Cogito filozofuje w oparciu o praktycyzm życiowy, nie teoretyzuje. Podstawowym postulatem tego cyklu, nigdy nie wyrażonym w tak kategorycznej formie, ale czytelnym, jest wierność wartościom moralnym.
Poza wskazanymi w tym rozdziale utworami, w niniejszym opracowaniu zawarliśmy również omówienie przykładu prozy poetyckiej Herberta pt. Co myśli Pan Cogito o piekle (por. odpowiednia część rozdziału Proza poetycka).
Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją twarz
Wiersz pochodzi z tomu Pan Cogito (1974). Wskazany w tytule bohater liryczny w tekście wiersza przyjmuje funkcję podmiotu. Obserwacja własnej twarzy jest próbą poszukiwania siebie samego, osobistych, indywidualnych rysów, niepowtarzalnych cech. Utwór rozpoczyna się pytaniem: Kto pisał nasze twarze, w którym podmiot mówiący utożsamia się z bliżej nieokreśloną grupą – pokoleniową, czy szerzej – reprezentantów epoki współczesnej. Pytanie o własną tożsamość i kontemplacja wyglądu twarzy prowadzą do wniosku, że człowiek nie jest istotą w pełni indywidualną i niepowtarzalną. Nosi w sobie wielopokoleniowe, wręcz odwieczne dziedzictwo.
W swojej twarzy Pan Cogito odkrywa dawne znaki: jest potomkiem łowców mamutów, jakiegoś „żarłoka”, nosi w sobie ślady ospy oraz znamiona troski, by nie dać się strącić z konia, a także zainteresowanie kobietami i dążenie do bogactwa (złoto). Biologiczne instynkty i uwarunkowania odcisnęły na twarzy Pana Cogito trwałe piętno. On sam jednak chciałby się widzieć po stronie ludzi kultury, wysoko cywilizowanych Europejczyków: kupowałem w salonach sztuki / pudry mikstury maście / szminki na szlachetność / przykładałem do oczu marmur zieleń Veronese'a / Mozartem nacierałem uszy / doskonaliłem nozdrza wonią starych książek. Wielokrotnie podejmowane próby samodoskonalenia, uszlachetnienia własnego „ja”, skończyły się fiaskiem: przed lustrem twarz odziedziczona / worek gdzie fermentują dawne mięsa / żądze i grzechy średniowieczne / peleolityczny głód i strach. Ostatecznie podmiot stwierdza swoją przegraną w turnieju z twarzą. Jego marzenia i wyobrażenia o sobie zostały przytłoczone biologią. Czuje się niedoskonały – podwójny podbródek; myśli bardzo mało. Rozdźwięk między pragnieniem bycia istotą indywidualną a odwiecznym dziedzictwem naturalnym ujawnia dramatyzm podmiotu, poczucie wewnętrznego rozszczepienia, niespójności.
Na jego twarzy wypisany jest pojedynek między barbarzyńcami a Europą, albowiem Pan Cogito stanowi kolejne wcielenie „barbarzyńcy w ogrodzie”. Jak mały chłopiec przekrada się przez ogrodzenie do bujnego ogrodu kultury śródziemnomorskiej i ciągle mu się tani coś nie podoba. Tom Pan Cogito narodził się bowiem z zasadniczego sprzeciwu Herberta wobec abstrakcyjnego europejskiego intelektualizmu.6 Stan rzeczy, ukazany w monologu podmiotu lirycznego jest nieuchronny, nie można go w żaden sposób uniknąć. Spojrzenie sobie w twarz ujawnia przykrą prawdę: współczesny ambitny człowiek, koneser sztuki, posiada w łańcuch gatunków spięte ciało i nie potrafi tego faktu
Pan Cogito – powrót
Utwór ten został opublikowany w tomie Raport z oblężonego miasta i inne wiersze, wydanym w Paryżu, w 1983 r. Interpretatorzy odnajdują tu ton refleksji autobiograficznej. Herbert wyjeżdżał i wracał do kraju kilkakrotnie – w 1959, 1971 i na początku 1981 r. Pobyt na Zachodzie wiązał się z nowymi doświadczeniami, możliwością obcowania z szeroko pojętą kulturą europejską. Kusił swobodą twórczą, jednak stale dochodziła do głosu potrzeba powrotu do kraju. Wiersz jest również głosem w szerszej dyskusji o problemie emigracji, która otwierała nowe perspektywy dla ludzi udręczonych PRL-owską rzeczywistością, tęskniących za wolnością i dobrobytem, ale również stwarzała liczne zagrożenia, głównie natury psychologicznej, przede wszystkim powodowała poczucie utraty własnej tożsamości.
Wiersz Herberta nosi znamienny tytuł Pan Cogito – powrót. Taki zapis, przypominający gramatyczną konstrukcję pozycyjną, stawia na równi bohatera lirycznego i fakt powrotu. Pan Cogito, gdyby nie wrócił, zapewne przestałby być sobą. Własną tożsamość może zachować tylko dzięki decyzji potwierdzającej jego obywatelstwo.
Utwór składa się z dwu ponumerowanych części, ma strukturę nieregularnego wiersza wolnego. Podmiot liryczny opisuje, komentuje i ocenia zachowanie Pana Cogito. Ma przy tym spore kompetencje – przewiduje konsekwencje wyboru dokonanego przez bohatera. Najpierw stwierdza: Pan Cogito / postanowił wrócić / na kamienne łono ojczyzny. Jak widać, nie spodziewa się znaleźć tam przytulnego schronienia i szczęścia. Podmiot ocenia jego decyzję jako dramatyczną, a nawet kategorycznie stwierdza: pożałuje jej gorzko. Stara się jednak zrozumieć postawę Pana Cogito, który czuje się rozdrażniony zwyczajowymi zwrotami w obcych językach: – comment allez-vous / – wie geht's / how are you, nie mającymi nic wspólnego z prawdziwym zainteresowaniem drugim człowiekiem. Bohatera nie interesuje postęp, ani dobrobyt, chce zerwać bandaże życzliwej obojętności, denerwują go więc utarte formuły grzecznościowe. Chociaż ceni dorobek kultury Zachodu i znalazłby jeszcze kilka powodów, by przedłużyć swój pobyt, jednak rezygnuje z tego. Decyzja przybiera postać realną – a zatem wraca (czas teraźniejszy), ponieważ obchodzi go własna rana (kraj zniewolony totalitarnym systemem, pogrążony w kryzysie gospodarczym i politycznym).
Pejzaż zaobserwowany po przekroczeniu granicy nie jest bynajmniej zwiastunem szczęścia: mordercze wieże strzelnicze / gęste zarośla drutu / [...] drzwi pancerne. Pan Cogito znalazł się sam / w skarbcu / wielkich nieszczęść. To oksymoronicznie niespójne określenie wyraża jego stosunek do ojczyzny: z jednej strony jest dla niego cenna, z drugiej zaś jej bogactwem są nagromadzone nieszczęścia.
W drugiej części utworu podmiot przywołuje reakcje na decyzję Cogito jego zachodnich przyjaciół – zdumienie, po co wraca, skoro mógłby na obczyźnie rozpocząć nowe, wygodne życie, zaś ranę (ból bycia Polakiem) – jak plamę – poddać chemicznej obróbce (wydaje się to takie proste!). Nie pojmują także jego emocji, wspomnień, sentymentu do wody dzieciństwa. Widzą w nim światowego człowieka, który znajdzie swoje miejsce w nowej, ale oswojonej już przez niego rzeczywistości. Podmiot powtarza pytanie przyjaciół – więc po co wraca – i filozoficznie je komentuje: pytania z pozoru proste / wymagają zawitej odpowiedzi. Próbuje również snuć domysły: może Pan Cogito wraca / żeby dać odpowiedź/na podszepty strachu / na szczęście niemożliwe / na uderzenie znienacka / na –zabójcze pytanie. Odpowiedzią jest już przecież sama decyzja i prawdziwy (fizyczny) powrót do kraju.
Podkreślony kilkakrotnym powtórzeniem w różnych formach czasownik wracać, specyficzne, ponure określenia ojczyzny, wyliczenie powodów decyzji Pana Cogito – to zabiegi wskazujące jedynie słuszną drogę. Nie można nie wrócić, wręcz tym bardziej trzeba to zrobić, kiedy ma się pewne zobowiązania wobec kraju doświadczonego nieszczęściem. Bohater dokonał wyboru o wielkim ciężarze moralnym. Zrezygnował z łatwego, wygodnego życia z powodu prostej i oczywistej dla niego potrzeby bycia „ze swoimi” w ich trudnościach. Myślenie i działanie Cogito przebiega w pełnej świadomości, co traci i co czeka go w owym skarbcu wielkich nieszczęść. Jego stanowisko zostało tu zderzone z opinią grupy przyjaciół. To ujęcie uwidacznia pewne proporcje: wracają jednostki, na emigracji zaś pozostaje większość tych, którzy wyjechali. Jedni i drudzy nie potrafią się nawzajem zrozumieć. Mają inne plany życiowe, odmiennie pojmują swoje obowiązki wobec ojczyzny.
Poeta nie dokonuje klasyfikacji stanowisk, nie ocenia i nie krytykuje. Wskazuje jednak dramatyczny wymiar wyboru: ojczyzna czy emigracja. Ujawnia wątpliwości, wprowadza swoistą dyskusję, konfrontuje argumenty. Okazuje się jednak, że Pan Cogito realizuje swoją decyzję – mimo wszystko. Wraca do kraju zwyczajnie, bez patosu, ale czyni to, bo tak nakazuje mu jego sumienie.
Przesłanie Pana Cogito
Wiersz jest syntezą refleksji zawartych w tomie Pan Cogito z 1974 r. Reprezentuje on typ liryki apelu lub rozkazu, a więc należy tym samym do grupy utworów określanych mianem liryki zwrotu do adresata. Wielokrotnie użyte w tekście formy trybu rozkazującego czasowników, kierowane do odbiorcy w postaci „ty” (każdego z osobna, indywidualnego czytelnika) uzupełniają formy czasownikowe poprzedzone przez „niech” (np. Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze). Z nagromadzenia tak skonstruowanych zdań wyłania się swoisty dekalog – zbiór nakazów dla współczesnego człowieka do realizacji w codziennym życiu.
Świat, w którym egzystuje Pan Cogito, charakteryzuje się upadkiem podstawowych wartości, dlatego pierwszorzędnym zadaniem człowieka myślącego jest ich przywrócenie, które może dokonać się tylko dzięki nieugiętej postawie moralnej, wierności zasadom ukształtowanym na drodze wielowiekowego doświadczenia ludzkości, wypływającego z archetypicznych przekazów zakorzenionych w tradycji śród