Jêzyk polski w liceum
  Tadeusz Różewicz- Poezje
 

nformacje biograficzne

 

   Tadeusz Różewicz należy do tzw. pokolenia Kolumbów. Urodził się w 1921 r. w Radomsku1 i wraz z wybuchem II wojny światowej przekroczył próg dorosłości. Jest autorem wierszy, opowiadań i dramatów, które ukazują sytuację i kondycję moralną współczesnego człowieka, uwikłanego w pamięć o wojnie, skazanego na przeżywanie totalitaryzmu hitlerowskiego a potem komunistycznego. Jego podstawowym doświadczeniem życiowym jest utrata wartości, poczucie absurdalności istnienia w świecie zagrożeń i zniewolenia. W niniejszym wprowadzeniu do lektury wierszy Tadeusza Różewicza skupimy uwagę przede wszystkim na faktach biograficznych i odnotujemy niektóre tomy poezji (o dramatach traktuje wstęp do innego opracowania z naszej serii – poświęconego Kartotece).

   Wstępem do poetyckiego rzemiosła było osiągnięcie dyplomu gimnazjalnego (tzw. „mała matura”) w 1938 r. i publikacja wierszy w czasopismach młodzieżowych. W 1939 r. Tadeusz planował kontynuować naukę w Liceum Leśniczym w Żyrowicach koło Słonima, ale wybuch wojny spowodował, że podjął on pracę gońca i urzędnika w Urzędzie Miejskim, a potem robotnika w fabryce mebli w Radomsku.

   Podczas wojny Różewicz przygotowywał się do walki na kursie podchorążówki Armii Krajowej. Od czerwca 1943 do listopada 1944 r. angażował się w szeregach partyzantki AK, w widłach Warty i Pilicy. Kontynuował również swoje poetyckie pasje – w 1944 r., pod pseudonimem Satyr, wydał zbiór wierszy i prozy pt. Echa leśne, w nakładzie 100 egzemplarzy. W tym też roku rozstrzelany został w Łodzi przez Niemców jego starszy brat, Janusz, również zdolny poeta i żołnierz AK.

   W 1945 r. Tadeusz Różewicz zdał maturę dla pracujących w Częstochowie, zaczął publikować wiersze w prasie lokalnej i satyrycznej oraz w „Odrodzeniu”, podjął studia (historia sztuki) na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Podczas wojny osiągnął stopień kaprala podchorążego. Kolejny rok przyniósł mu nowy tomik – W łyżce wody. Satyry – wydany w Częstochowie, oraz współpracę z dwutygodnikiem „Pokolenie”, redagowanym przez Romana Bratnego. Podczas narad młodych pisarzy i ludzi nauki w Sejmie poeta poznał wielu reprezentantów tego środowiska – wśród nich Tadeusza Borowskiego.

   Właściwy debiut poetycki Różewicza przypada na rok 1947. Wówczas ukazał się w Krakowie tom zatytułowany Niepokój. Szybko dostrzeżono odmienne podejście autora do wojny. Podmiot liryczny okazał się człowiekiem osaczonym wspomnieniami, żyjącym w lęku, marzącym o odtworzeniu podstawowych wartości. Nastąpiło tu zerwanie z tradycyjnymi systemami wersyfikacyjnymi, rezygnacja z metaforyki i wszelkich ozdobników poetyckich na rzecz surowości, prostoty, prozaizacji. Poeta współpracował wtedy również z miesięcznikiem „Nurt”, a także poznał Leopolda Staffa. W następnym roku rozszerzył swoje kontakty o redakcje innych pism – publikował wiersze w „Twórczości”, współpracował jako reporter z śląską gazetą „Trybuna Robotnicza”. Otrzymał stypendium im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Poznał Czesława Miłosza, poetę i tłumacza jego wierszy na język angielski. Opublikował kolejny tom poezji pt. Czerwona rękawiczka, ostro atakowany przez Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego.

   Rok 1949 wniósł zmiany w życiu osobistym – Różewicz ożenił się z Wiesławą Kozłowską. Za rok urodził się ich syn, Kamil. W 1950 r. ukazał się tomik Pięć poematów. W ramach wymiany kulturalnej poeta wyjechał na Węgry, skąd przysyłał reportaże do prasy. Na Zjeździe Związku Literatów Polskich został zaatakowany przez Wiktora Woroszylskiego za „uleganie wpływom literatury burżuazyjnej”. Ataki te trwały przez kolejny rok, podejmowane przez środowisko skupione wokół „Nowej Kultury”. W tym też roku Różewicz zamieszkał w Gliwicach (do 1968 r.). Wydał tom wierszy Czas który idzie. W 1952 r. ukazał się zbiór: Wiersze i obrazy.

   W 1953 r. Różewicz przeżywał wydarzenie rodzinne – narodziny drugiego syna, Jana. Opublikował wybór reportaży Kartki z Węgier. „Tygodnik Powszechny” (nr 3) ogłosił obronę poety autorstwa krytyka Z. Łapińskiego. Różewicz napisał w tym czasie jeden z pierwszych wierszy o charakterze odwilżowym, odrzucony przez „Nową Kulturę” – W związku z pewnym wydarzeniem (wiersz polemiczny). Utwór ten został opublikowany w wydanym w 1954 r. tomie Równina, który został odnotowany przez wybitnych krytyków literackich, zaś w 1955 r. nagrodzony nagrodą państwową II stopnia oraz pierwszą nagrodą i złotym medalem na konkursie literackim V Światowego Festiwalu Młodzieży w Warszawie. W tym roku ukazał się kolejny zbiór wierszy Srebrny kłos oraz opowiadań Opady liście z drzew i tekstów satyrycznych Uśmiechy.

   W 1956 r., po ukazaniu się tomu Poemat otwarty, poetycki dorobek Różewicza został poddany interpretacji, której dokonali wybitni badacze literatury: Kazimierz Wyka i Jan Błoński. Rok później Wydawnictwo Literackie w Krakowie wydało Poezje zebrane. Inne wydarzenia tego okresu to pobyt w Paryżu i śmierć matki Różewicza.

   Dorobek poetycki do 1957 r. określają motywy katastroficzne i arkadyjskie, protest przeciw okrucieństwu, obojętność na problemy drugiego człowieka, tęsknota do uczuć i wartości, które przywróciłyby właściwe relacje między ludźmi. Od 1958 r., od tomu Formy, Różewicz dostrzega wyobcowanie współczesnego człowieka, rozpad systemów wartości, upadek moralności, podejmuje próby oceny tak ukształtowanej rzeczywistości oraz tradycyjnych kanonów sztuki w konfrontacji z rozpadem więzi między ludźmi i degradacją podstawowych norm postępowania. W tym nowym świecie człowiek został poddany reifikacji (uprzedmiotowieniu), zapanowała nad nim technika i biologia, jego indywidualizm zdominowała kultura masowa i moda, stał się jednostką zagubioną w chaosie. Wobec rozpadu farm, w poczuciu zagrożenia, Różewicz ucieka się do groteski, collage'u, zestawia elementy pozornie niespójne, by pokazać ów efekt rozbicia i przestrzec przed jego konsekwencjami. W tym tonie utrzymane są słynne poematy Et in Arcadia ego (z tomu Głos Anonima, 1961 ) oraz Spadanie i Non-stop-shows (z tomu Twarz trzecia, 1968). Taki charakter ma większość utworów z wydawanych wówczas zbiorów poezji tego autora: Rozmowa z księciem – 1960, Nic w płaszczu Prospera – 1962, Twarz – 1964 oraz poematy prozą z późniejszego okresu. W tej tematyce utrzymany jest również najbardziej znany dramat Różewicza Kartoteka, napisany w 1959, zaś opublikowany w „Dialogu” w 1960 r. i w tym samym roku wprowadzony na scenę.

   Poeta odbywał różne podróże, m.in. w 1958 r. do Macedonii i Chin, w 1960 do Włoch, w 1961 – do Belgii. W 1962 r. otrzymał nagrodę Ministra Kultury i Sztuki I stopnia. Jego utwory są przekładane na języki obce, zaś dramaty inscenizowane także za granicą. Równolegle wypowiadał się w różnych rodzajach literackich, preferując lirykę i dramat. Kolejne lata przyniosły jeszcze większe zainteresowanie krytyków twórczością Różewicza, polemiki, dyskusje. Poeta podróżował po różnych krajach, wypowiadał się na temat nowej wizji literatury we współczesnym świecie, poznał wybitnych twórców, odbywał wieczory autorskie i publikował nowe teksty. W 1966 r. otrzymał prestiżową nagrodę Fundacji Jurzykowskich oraz nagrodę państwową I stopnia za całokształt twórczości. W 1968 r. przeprowadził się z rodziną do Wrocławia. Z tym miastem związane są jego dalsze losy.

   W 1971 r. Ossolineum rozpoczęło pełną edycję tekstów Tadeusza Różewicza, publikując na początek Poezje zebrane. W 1973 r. w Bibliotece Literatury XXX-lecia ukazuje się wybór Poezja, dramat, proza. W 1977 r. umarł ojciec poety. W tym czasie ukazał się poemat Duszyczka. Coraz więcej krytyków i badaczy próbuje interpretować dzieła Różewicza. Odzywają się też różne głosy dezaprobaty, np. w 1977 r. G. Herling-Grudziński skrytykował jego postawę polityczną. Zarzucano mu konformizm, umiejętne brylowanie pomiędzy protestem wobec rzeczywistości a granicą, której w trosce o własną pozycję nie przekraczał. Takie wypowiedzi prowokowały do reakcji obrońców poety. Jak widać, twórczość Tadeusza Różewicza od lat cieszy się zainteresowaniem, wywołuje różne reakcje, skłania do zajęcia stanowiska „za” lub „przeciw” – dotyczą one głoszonych poglądów i formy tekstów.

   Obecnie Różewicz jest w Polsce znany każdemu, kto zdobył choćby podstawowe wykształcenie. Wprowadzone do programów szkolnych utwory, np. Warkoczyk czy List do ludożerców oraz poznawana w szkole średniej Kartoteka, wiersz Ocalony, na zawsze zapadają w pamięć czytelników. Sława Różewicza w kraju i za granicą jest stale podtrzymywana z powodu nowych publikacji, przekładów, premier teatralnych i różnych nagród. W latach dziewięćdziesiątych kandydatura Różewicza znalazła się wśród wielu znakomitości pretendujących do Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Chociaż poeta nie otrzymał tego wysokiego wyróżnienia, należy do grona stale poruszających zagadnienia ważne dla współczesnego człowieka. Jego głos „pokoleniowy” stał się obecnie głosem człowieka współczesnego w ogóle, postawionego wobec zagrożeń i poczucia niepewności. Chociaż poeta jest ateistą, odwołuje się do motywów sakralnych, by podejmować dyskusję o wartościach, ich braku i potrzebie ich odnowienia w końcu XX wieku.

   W niniejszym opracowaniu podejmiemy próbę interpretacji wierszy publikowanych w podręcznikach dla uczniów szkoły średniej. Powstawały one podczas długiego okresu, sięgającego blisko pół wieku. Są to utwory o różnej tematyce, rozmiarach i formie, dlatego też w naszej publikacji mniej, innym więcej miejsca. Nie będą one cytowane w całości; przed zapoznaniem się z interpretacją należy więc przeczytać odpowiedni tekst z podręcznika lub zbioru poezji Tadeusza Różewicza. Zaproponowany układ zawartości jest – dla wygody Czytelnika – chronologiczny – według czasu pierwszej publikacji wierszy. Tytuły poszczególnych rozdziałów są takie jak tytuły lub incipity omawianych tekstów.

 

 

Ocalony

 

   Ocalony – wiersz z tomu Niepokój wydanego w 1947 – należy do najbardziej zapadających w pamięć utworów poetyckich Tadeusza Różewicza. Tytuł liryku i czas publikacji sugerują, że ma radosny charakter, a przynajmniej odnosi się do szczęśliwego faktu ocalenia człowieka z wojennej zawieruchy. Lektura tekstu burzy jednak spokój. Podmiot wcale nie czuje się zadowolony, nie potrafi się cieszyć, ponieważ odkrywa znacznie większe obszary spustoszenia, dokonane przez wojnę, niż śmierć i kalectwo fizyczne ludzi. Ci, którzy ocaleli – to znaczy żyją – zostali dotknięci, okaleczeni psychicznie, zdruzgotani obrazami okrucieństwa, zawsze będą uginali się pod ciężarem potwornych obrazów, które noszą w pamięci. Zapragną odtworzyć dawny świat uporządkowanych jednoznacznych pojęć moralnych, wśród których człowiek czuł się pewnie, bezpiecznie, dobrze (odwołanie do stylistyki biblijnej).

   Wiersz składa się z siedmiu cząstek o nieregularnej budowie (3-, 4 i 5-wersowyeh), różnej mierze wierszowej (od wersów 4- do 12-zgłoskowych), ujętych w klamrę kompozycyjną (pierwszy i ostatni fragment brzmią tak samo):

 

Mam dwadzieścia cztery lata

ocalałem

prowadzony na rzeź.

   Podobnie skonstruowane i treściowo analogiczne są części druga i czwarta oraz trzecia i piąta. Odrębny charakter ma fragment szósty. Każda z części tekstu stanowi spójną z całością, ale odrębną refleksję – jest zakończona kropką. Poza znakami na końcu poszczególnych fragmentów wiersz pozbawiony jest interpunkcji. Jest to utwór bardzo oszczędny w wykorzystaniu środków artystycznych, napisany wierszem wolnym oraz bezrymowym, czyli białym, z wykorzystaniem prostego słownictwa. Od razu można zauważyć, że jest to tekst bardziej „prozaiczny” niż „poetycki”, chociaż graficzny sposób ukształtowania prowadzi do wniosku, że jest to liryk. Autor zrezygnował z metaforycznego ujęcia myśli na rzecz prostoty, klarowności, dobitności, zwyczajnej informacji – posłużył się zestawieniami kontrastowych pojęć, sugestywnymi jednoznacznymi obrazami, podmiot jednoznacznie sformułował swoje oczekiwania. Nie ma tu również figur emocjonalnych, jest natomiast spokój i zwyczajność. Podmiot wypowiada się w imieniu swoim i rówieśników, których udziałem było doświadczenie wojny. On sam należy do tych, co przeżyli. W bezpośrednim monologu lirycznym przypomina obrazy okrucieństwa i podejmuje refleksję nad losem tych, co przetrwali. Trwa w poczuciu, że znalazł się w dwuznacznej sytuacji – inni przecież zginęli, czy to jest w porządku, że właśnie on „ocalał”?

   Na początku wiersza podmiot określa (jak w oficjalnym dokumencie) swój wiek, następnie stwierdza fakt ocalenia przed „rzezią”. Używa słowa odpowiedniego do wyrażenia innych treści – na rzeź prowadzi się tylko zwierzęta. Ludzie zostali więc pozbawieni możliwości decydowania o sobie, byli, jak sugeruje ten wyraz, masowo mordowani.

   Podmiot podaje swój wiek – dwadzieścia cztery lata. Należy więc do pokolenia zwanego Kolumbami (od tytułu powieści Romana Bratnego Kolumbowie Rocznik 20; Tadeusz Różewicz osiągnął ten wiek w 1945 r.). Jedynym ważnym doświadczeniem w jego życiu była owa rzeź i fakt ocalenia. W oddzielonym centralnym wersie początkowej cząstki znajduje się jedyne słowo: ocalałem. Forma czasu przeszłego wskazuje, iż „ja” mówiące ma poczucie, że stało się to właśnie podczas owego „prowadzenia na rzeź”. Teraz – chociaż konsekwencją tego faktu jest to, że żyje – mężczyzna spogląda na owo wydarzenie jako punkt zwrotny w jego biografii. Sam sobie uświadamia, co przeżył, w jakim jest wieku – można przypuszczać, że po dokonaniu podsumowania dotychczasowej drogi życiowej zamierza rozpocząć nowy etap.

   Druga cząstka wiersza liczy pięć wersów, w których podmiot stwierdza stan świata po wojnie. Nie jest to bynajmniej seria obrazów ukazujących zniszczone budynki czy ludzi pozbawionych kończyn, ale konstatacja, że miniona katastrofa doprowadziła również – a nawet przede wszystkim – do dewaluacji podstawowych pojęć, do pomieszania sensów dotąd uznawanych za jednoznaczne. Zestawione tu „nazwy” zostały określone jaka puste i jednoznaczne – to samo znaczy teraz człowiek i zwierzę (ludzi i zwierzęta zabijano tak samo, masowo i spokojnie, starając się ekonomicznie wykorzystać uzyskany „towar” – por. inne świadectwo czasów wojny, zapisane w Medalionach Zofii Nałkowskiej, np. produkcja mydła z ludzkiego tłuszczu). Do jednego znaczenia sprowadzono miłość i nienawiść jakże teraz rozumieć świat i drugiego człowieka? Nie można odróżnić już wroga od przyjaciela, a więc nie można czuć się bezpiecznym w żadnej sytuacji. W jedno zlały się ciemność i światło – odwrócony został porządek świata wprowadzony przez Boga w dziele stworzenia. Wyliczone pojęcia zostały zestawione w pary wyrażeń przeciwstawnych (antonimów) połączonych spójnikiem i. Podmiot odwołuje się więc do przykładów i odpowiedniej formy, by wyrazić, że nie można już odróżnić przeciwstawnych pojęć – nieoczekiwanie stały się jednoznaczne, a przez to puste, bezsensowne.

   W trzeciej cząstce został przywołany obraz wracający we wspomnieniach podmiotu: furgony porąbanych ludzi. Zostali oni potraktowani jak przedmioty (reifikacja), jak drewno, które – porąbane na kawałki – wrzuca się na ciężarówki i przewozi do miejsca przeznaczenia. Jest to materiał opałowy (drastyczny sposób przypominania krematoriów w obozach masowej zagłady – liczba mnoga rzeczownika furgon). Człowiek, którego zabija się jak zwierzę, został potraktowany jak przedmiot, ciało, które można po prostu zniszczyć. Nie ma mowy o wielkości jednostki ludzkiej, jej sferze duchowej, zdolności do przeżywania. Człowiek zabija i może zostać zabity – ot po prostu, jak zwierzę. Śmierć ludzi sprowadzona do rangi zwyczajnego faktu, odarta z charakterystycznego dla narodowej martyrologii patosu, pokazuje prawdziwe, brutalne realia wojny.

   Mężczyzna przywołuje ów obraz porąbanych ludzi w myślach, jak gdyby ogląda w pamięci na nowo, mówi – widziałem, wskazując, że ma pewność, iż tak było, sam był naocznym świadkiem, nie można więc jego relacji podważyć czy zakwestionować. Ze spokojem, ale i poczuciem tragizmu dodaje nie zostaną zbawieni. Ateistyczny światopogląd autora został przeniesiony na interpretację świata przez podmiot liryczny – skoro nie ma Boga, nie może być mowy o zbawieniu, ale nawet gdyby uznać Jego istnienie, czy wówczas, kiedy doszło do ludobójstwa, sprowadzenia człowieka do roli zwierzęcia rzeźnego, profanacji zwłok ludzkich – można było być dobrze przygotowanym od strony duchowej na śmierć? Stanowcze stwierdzenie – nie zostaną zbawieni – chyba bardziej należy kojarzyć z wrażeniem wynikającym z tekstu: nie mogą liczyć na zbawienie, skoro są już tylko zwierzętami lub przedmiotami (zaledwie pokawałkowanymi ciałami). Tragizm ludzkiego losu został tu jednak przedstawiony w prostym, rzeczowym, niezbyt rozbudowanym zdaniu złażonym, znowu, jak we wcześniejszych fragmentach, bez poetyckich ozdobników.

   Czwarta część wiersza jest podobna w budowie i technice poetyckiej do drugiej. Podmiot znowu wylicza przeciwstawne pojęcia, łącząc je przy pomocy spójnika i. Ilustruje nimi wcześniejsze stwierdzenie: Pojęcia są tylko wyrazami. Okazuje się, że doszło do zburzenia hierarchii wartości, pomieszane zostały zupełnie różne treści, nie można już szukać oparcia w tradycyjnych systemach aksjologicznych. W nowej rzeczywistości nawet dekalog, od tysięcy lat uznawany za normę porządku moralnego, przestał mieć właściwe znaczenie. Do jednego szeregu zostały sprowadzone cnota i występek / prawda i kłamstwo. Po doświadczeniach wojennych niczego nie można być pewnym. Nie można odróżnić piękna od brzydoty, ani męstwa od tchórzostwa (jak czytamy w kolejnych wersach utworu). Zatarcie różnic między wartościami, pomieszanie pojęć wprowadza człowieka w stan rozbicia, chaosu, braku oparcia w jakichkolwiek normach. Wojna doprowadziła do degradacji człowieczeństwa, a przy tym – do dewaluacji wartości i upadku języka.

   W piątej cząstce tekstu podmiot powraca do zestawienia pojęć: cnota i występek (por. czwarty fragment). Pod względem budowy przypomina ona część trzecią (wielkość oraz organizujący tekst czasownik widziałem). Powołując się znowu na własne obserwacje, mężczyzna odtwarza obraz z przeszłości: człowieka który był jeden / występny i cnotliwy. Wzrok „ja” mówiącego skupia się tym razem na jednej osobie. Los jednostki, w którym odbija się ogólna zasada – jednakowo waży cnota i występek – potwierdza i wzmacnia tezę o pomieszaniu wartości i postaw. Człowiek, który uchodził za prawego, podczas wojny dopuszczał się czynów moralnie nagannych. Różnica postaw wynika z odmiennych warunków. W obronie swojego życia ludzie niekiedy wyrzekali się własnych dzieci, wydawali poszukiwanych, oskarżali niewinnych, wykorzystywali sytuację dla własnych interesów, dla przetrwania (por. np. „opowiadania oświęcimskie” Tadeusza Borowskiego).

   Fragment szósty wiersza ma budowę odmienną od pozostałych, nie kojarzy się pod względem kompozycyjnym z żadnym innym. Stwierdziwszy chaos wartości i utratę zasad moralnych, podmiot ogłasza: Szukam nauczyciela i mistrza. Pragnie pod jego kierunkiem przywrócić dawny ład, na nowo określić podstawowe pojęcia. Oczekuje, że słuch i wzrok staną się znowu narzędziami poznania świata, rzeczy i pojęcia będą nazwane zgodnie z ich znaczeniem, zaś światło zostanie oddzielone od ciemności – świat zostanie jak gdyby stworzony od nowa, ale według dawnego porządku. Żeby się w nim bezpiecznie poruszać, trzeba, by panował w nim porządek, żeby człowiek znajdował oparcie w zasadach moralnych, umiał odróżnić dobro od zła, prawdę od fałszu. Ów nauczyciel, który ma na nowo oddzielić światło od ciemności i jeszcze raz uporządkować rzeczywistość, to Bóg. Tylko On mógłby dokonać powtórnego stworzenia świata. Stanowisko podmiotu wskazuje, że wojna cofnęła rozwój ludzkości i jej otoczenia do punktu wyjścia – trzeba jeszcze raz wprowadzić ład w przestrzeń i sferę duchową, by w nich normalnie egzystować.

   Ostatni fragment utworu, chociaż jest dosłownie powtórzoną częścią wstępną, ma już inną wymowę – pokazuje tragizm losu „ocalonego”, który tak naprawdę został skazany na okrucieństwo wspomnień i świadomość upadku wartości moralnych. Jego „ocalenie” jest tylko fizyczne. Pod względem duchowym jego sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Sam nie potrafi się uporać z ciężarem myśli, poczuciem chaosu, kryzysem moralności. Słowa ocalałem / prowadzony na rzeź brzmią teraz jakby z pretensją do losu. Podmiot czuje się nie w porządku wobec tych, których zabito, ale zauważa, w jakiej pułapce znalazł się on sam – „ocalony”, jednak bez nadziei na szczęście. Wojna sprawiła wiele zła podczas jej trwania, ale jej niszczycielska siła nadal dotyka ludzi, którzy noszą w sobie obraz „apokalipsy”. Powrót do normalności jest możliwy tylko w przypadku spełnienia warunków: przywrócenia podstawowych wartości i orientacji wśród nich oraz wyrwania z pamięci obrazów okrucieństwa, degradacji człowieka. Czy jest to możliwe? – podmiot wiersza nie podejmuje takich rozważań.

 

 

Róża

 

   Utwór z tomu Niepokój (1947) rozpoczyna stwierdzenie Róża to kwiat / albo imię umarłej dziewczyny. Tytuł jest homonimem, wnosi dwa znaczenia użytego w nim wyrazu. Obydwa są zupełnie różne, a nawet przeciwstawne. Kwiat kojarzy się z pełnią życia, bogactwem koloru, przepychem kształtu, tymczasem imię zmarłej wywołuje smutek, przygnębienie, tym bardziej, że odeszła osoba młoda – w kwiecie życia, jak głosi znany związek frazeologiczny. Tradycja literacka. nie tylko poezji miłosnej, wielekroć hołdowała porównaniom kobiety do kwiatu. Służyły one pokazaniu urody, witalności, doskonałości kształtów, zmysłowego zapachu itp. Cóż tradycyjniejszego niż porównanie kobiety do kwiatu? I cóż prostszego niż naiwny ciąg przeciwstawień, które sugeruje tu poeta po to, aby je rozwiązać nagłym wzlotem liryzmu i – w końcowym przeciwstawieniu – smutnym wnioskiem psychologicznym? Lecz aby dojść do podobnej prostoty, trzeba zrzucić z siebie konwencję prostoty.2 Jan Błoński wyjaśnia, że nawiązanie do sztampowego zestawienia jest zarazem okazją do przełamania owej stereotypowej figury stylistycznej.

   Tekst jest oparty na zestawieniu treści dotyczących kwiatu i dziewczyny. Ukazane tu paralelne obrazy potęgują nastrój smutku z powodu śmierci Róży. Wbrew pozorom kwiat i zmarła mają wiele wspólnych cech, poza określającym je wyrazem, ale także znacznie się różnią. Różę w ciepłej dłoni można złożyć /albo w czarnej ziemi – za każdym razem jej funkcja będzie inna. Kwiat w dłoni jest zazwyczaj ofiarowywany drugiej osobie, jest znakiem sympatii, miłości. Czerwień płatków jest symbolem żaru uczucia. Czerń ziemi jest znakiem żałoby, śmierci. W ziemi składa się ciała zmarłych. Do niej wracają też obumarłe szczątki roślin. Różewicz zestawia kolory na zasadzie kontrastu. Żywa w pełni rozkwitła róża ma mocną czerwoną barwę, kiedy jej czas się wypełnia, płatki stają się blade (jak policzki nieżywej dziewczyny). Płatki zostały bez barwy, zaś suknia dziewczyny bez jej kształtu wewnątrz tkaniny.

   Agresywna, „krzykliwa” czerwień róży została zestawiona z ciszą, milczeniem" złotowłosej, którą zabrała śmierć. Ta, która odeszła, nie może krzyczeć, jest skazana na wieczne milczenie, natomiast jej bliscy początkowo nie mogli się pogodzić z utratą ukochanej osoby. Jej śmierć była przyczyną załamania, „szaleństwa” ojca. Z czasem jednak pamięć żywych umarła i wiara. Nie tylko życie ludzkie okazało się kruche, nietrwałe, łatwe do zniszczenia przez śmierć, ale również pamięć o tych, co odchodzą, z czasem słabnie, przemija, wyciszają się emocje, ich gwałtowność stale słabnie. Ciernie osadzone na łodydze róży są znakiem cierpienia – miłości towarzyszy perspektywa jej kresu, albo zagrożenie zdradą (jak nie ma róży bez kolców, tak też włos ludzki, choćby najbardziej szczęśliwy, wpisana jest śmierć). Umarła jednak nie tylko pamięć o Róży, ale także wiara – takim stwierdzeniem kończy się wiersz. Nie ma tu dopowiedzenia, jak można rozumieć te słowa. Czy umarła wiara, że jednak gdzieś, w innym świecie, w innej postaci Róża nadal żyje? Czy chodzi o wiarę w wieczną pamięć po zmarłych, którą bezwzględnie stępia i ostatecznie niszczy czas?

   Pięć lat mija od Twej śmierci – podmiot podejmuje refleksję o przemijaniu, upływie czasu, o nieubłaganej śmierci. Tymczasem pielęgnowana przez ogrodnika róża rozkwitła w ogrodzie, podczas gdy o dziewczynie zapomniano.

   Zestawienie w utworze kwiatu i dziewczyny, operowanie symboliką kolorów wzmacnia dramatyzm rozpięty między różnymi znaczeniami tytułowego wyrazu. Technika zestawienia treści przeciwstawnych i podobnych (lub pozornie podobnych) jest regułą kompozycyjną tego wiersza. Na jego podstawie można obserwować, jak Różewicz wykorzystuje semantykę słów. Zasada zbliżania do siebie słów, niekiedy odległych, leżała u podstaw języka metaforycznego. Przywracanie słowom znaczeń realnych, „pierwotnych”, następnie zestawianie ich obok siebie, niekiedy mechanicznie, na prawach przypadku (jak na przykład w częstych u Różewicza wyliczeniach) to w istocie propozycja budowania poezji, jej języka niejako od nowa. Równocześnie wyodrębnione elementy (słowa) poddane zostają rygorowi, wprzęgnięte w pewien porządek kompozycyjny, arbitralnie narzucony przez twórcę, inny niż w języku naturalnym. Jest to więc zabieg kreatorski, zmierzający do uzyskiwania określonych efektów. Znów więc realne zmienia się w konstruowane, pojedyncze w wieloznaczne itd.3

 

 

Lament

 

   Wiersz ten został opublikowany w 1947 r. w tomie Niepokój. Jest to przykład monologu lirycznego kierowanego przez podmiot do różnych odbiorców – przedstawicieli oświaty, prawa, sztuki, medycyny i rzemiosła oraz do Boga. Osoba mówiąca określa siebie jako człowieka biologicznie młodego, ale dotkliwie doświadczonego przez wojnę. W końcowej części podmiot odrzuca wiarę, neguje zdania wypowiadane w Credo (chrześcijańskim wyznaniu wiary), potwierdzając w ten sposób utratę wartości i psychiczne rozbicie, Jest wyznaniem niewiary, zaprzeczeniem modlitwy, przekreśleniem kontaktu z Bogiem.

   Tadeusz Różewicz zachowuje tu, znaną z wiersza Ocalony metodę pisania językiem potocznym, bez gromadzenia środków stylistycznych, posługując się jak najbardziej zwyczajną składnią ze skłonnością do elips i prostego słownictwa. Utwór jest więc kolejnym przykładem odarcia liryki inspirowanej wspomnieniami wojennymi z poetyckości, bo przecież nie sposób mówić o uprzedmiotowionych i zabijanych ludziach z wykorzystaniem subtelnych figur stylistycznych lub wieloznacznych wyrazów. Jest to swoista „antypoezja” jak nazywano wiersze Różewicza – lub inaczej twórczość liryczna poddana zabiegowi prozaizacji.

   Wiersz nosi tytuł Lament, który od razu narzuca nastrój smutku, powagi, żałoby. Wyraz lament – to określenie gatunkowe stosowane wymiennie dla skargi, żalu, utworu o charakterze smutnym. Tekst składa się z pięciu nieregularnie zbudowanych części. W pierwszej podmiot prosi adresatów – kapłanów, nauczycieli, sędziów, artystów, szewców, lekarzy, referentów, a także osobę nazywaną ojcem – o wysłuchanie. Ten pięciowersowy fragment zapowiada doniosłą treść zwierzenia, na które zdobył się nadawca wypowiedzi. Wprowadzone tu wyliczenie zestawia reprezentantów różnych dziedzin, z których każda ma dla człowieka istotne znaczenie. Podmiot zwraca się więc do ludzi w ogóle, ale wśród nich wymienia tych, którzy w szczególny sposób są powołani do słuchania wyznań (zeznań), kapłanów, nauczycieli, sędziów i lekarzy. Na koniec przywołuje ojca – jak dziecko, potrzebujące zrozumienia, rady, pomocy. Zwracam się [...] do Ciebie mój ojcze – mówi „ja” liryczne, a więc do rodzica lub do Boga Ojca.

   W drugiej cząstce stanowczo stwierdza Nie jestem młody i przestrzega, by nikogo nie zmyliła smukłość sylwetki, delikatność skóry, puch nad wargą. W serii anaforycznie rozpoczynających się wersów (ani, ni) ukazuje siebie jako pozornie, biologicznie młodego, ale mającego poczucie, że w rzeczywistości jest znacznie starszy.

   Kolejna cząstka ma podobny charakter i kompozycję, jednak w niej podmiot odwołuje się do cech „duchowych”. Pozorna niewinność, czystość, kruchość i prostota również mogą mylić. Nie jestem młody – powtarza „ja” liryczne w pierwszym wersie trzeciego fragmentu,

   Czwarta część jest wyznaniem największej potworności: jestem mordercą. Podmiot ze spokojem określa swój wiek (mam lat dwadzieścia) i stwierdza, że posłużono się nim jak ślepym narzędziem do zabicia człowieka. Odtąd żyje z tym przerażającym doświadczeniem, nie zwracając niczyjej uwagi, ale sam dostrzega wyraźny dysonans między faktem morderstwa i gładzeniem czerwonymi palcami białych piersi kobiet. Zestawienie kolorów zwraca uwagę na kontrastujące z sobą zachowania.

   W ostatnim fragmencie wiersza podmiot konstatuje swój los jako przekreślenie człowieczeństwa. Nazywa siebie okaleczonym, który nie mógł już odtąd dostrzegać piękna natury, moralnej postawy św. Franciszka, ani bohaterów spod Troi-Achillesa i Hektora. W swojej wypowiedzi wyraźnie odwołuje się do czasu II wojny: Przez sześć lat / buchał z nozdrza opar krwi. Trzy końcowe wersy brzmią w tym kontekście zrozumiale, ale bardzo dramatycznie, choć bez patosu:

 

Nie wierzę w przemianę wody w wino

Nie wierzę w grzechów odpuszczenie

Nie wierzę w ciała zmartwychwstanie.

   Dotychczasowa wiara, podstawowe założenia chrześcijaństwa wszystko to legło w gruzach, ponieważ podmiot sam zakwestionował porządek moralny zapisany w dekalogu – wojna zmusiła go do zabicia człowieka. Z tego powodu stracił oparcie w – wydawało się – jednoznacznym i nienaruszalnym systemie wartości. Wraz z zabijaniem ludzi zniszczono również moralne odruchy. Wydaje się jednak, że końcowe wyznanie podmiotu dokonane wobec innych, których w pierwszej części prosił o wysłuchanie, wynika z potrzeby oczyszczenia się z winy właśnie poprzez spowiedź. Odpuszczenie grzechów wiąże się wyznaniem win i żalem – przecież właśnie tak zachowuje się podmiot, chcąc zrzucić ze swoich barków ciężar potwornego czynu, który ciągle w nim tkwi wyrzutem sumienia. Z drugiej jednak strony, odrzucenie wiary w odpuszczenie grzechów świadczy o tym, że podmiot sam skazuje się na wieczną pamięć o swoich wojennych czynach. Brak wiary w zmartwychwstanie ciała jest równoznaczny z przekreśleniem nadziei na wieczność.

   Różewicz zna okrutny talentDostojewskiego i wiele mu zawdzięcza. Jego poezja jest wypowiedzeniem wstrząsu doznanego na widok straszliwie cierpiącego, zmaltretowanego, pohańbionego ciała ludzkiego, traktowanego jak przedmiot jednorazowego użytku. Każdy chrześcijanin wie, że ciało jest najważniejsze, bez ciała nie ma zmartwychstania.4

   Wyraźnie ateistyczny ton zakończenia i wyznanie win o morderstwie (w każdej sytuacji tak należy nazwać zadanie śmierci drugiemu człowiekowi) to konsekwencje koszmaru wojny, który okaleczył psychikę młodzieńca i zamienił go w przytłoczonego ponurym doświadczeniem dojrzałego mężczyznę. Wiersz wskazuje, że przeżycia wojenne prowadziły do weryfikacji poglądów, uświadamiały ludziom bezsilność religii i etyki wobec zbrodni uzasadnionej historyczną koniecznością, stawiały człowieka w sytuacji wydziedziczenia z wartości.

 

 

Jak dobrze

 

   Wiersz z tomu Czerwona rękawiczka (1948) jest poetycką refleksją o wojnie i rzeczywistości powojennej. Podmiot liryczny wypowiada się na przemian w czasie teraźniejszym i przeszłym, wspominając miniony okres jako nieprzychylny człowiekowi, uczuciom, zwyczajnym małym radościom.

   Liryk składa się z trzech strof pisanych wierszem wolnym, białym (bezrymowym), pozbawionym znaków interpunkcyjnych. Jest to jednak tekst regularny – każda zwrotka rozpoczyna się anaforą Jak dobrze, wszystkie początkowe wersy poszczególnych cząstek mają podobną budowę składniową, regularnie trzeci wers rozpoczyna czasownik myślałem, wprowadzający element wspomnienia z czasów okrucieństwa i nienormalności.

   Podmiot liryczny ani razu nie używa słowa „wojna”, jednak czas przeszły określony jako ten, w którym człowiekowi wydawało się, że nie ma lasu i jagód, że drzewa i już nie dają cienia / a człowiek / nie ma serca, jednoznacznie kojarzy się z przeżyciami wywołanymi przez wojenną zawieruchę. „Ja” liryczne dokonuje jednoznacznej oceny obu sytuacji: teraz człowiek czuje się szczęśliwy i bezpieczny – stwierdza, że jest zadowolony, a nawet bardzo zadowolony (Jak dobrze). Przeszłość jest dla niego koszmarem. Wówczas rzeczywistość jak gdyby odwróciła się od niego, stała się źródłem zła, niepokoju.

   W pierwszej strofie podmiot odnotowuje swoje „małe szczęście” – może zbierać jagody w lesie. Ta zwyczajna czynność jest teraz dla niego czymś godnym docenienia, pamięta przecież czas, kiedy chodzenie po lesie wiązało się z wielkim niebezpieczeństwem. Trzeba było wtedy zapomnieć o jagodach i lesie, tak, jakby ich nie było. W drugiej cząstce źródłem zadowolenia jest możliwość leżenia w cieniu drzewa. Ta sytuacja prowokuje jednak myśl o tym, że był czas, gdy miało się wrażenie, że nigdzie nie można się schronić, zewsząd czyhało zagrożenie. W trzeciej zwrotce podmiot zwierza się ze swojego uczucia: bliskość ukochanej osoby wywołuje przyspieszone bicie serca. Jednak nawet w sytuacji tak intymnej i pełnej uczuciowego ciepła nie można zapomnieć minionego koszmaru, kiedy wydawało się, że człowiek nie ma serca.

   Wiersz Jak dobrze jest wskazaniem, jak wielką wartość mają codzienne zwykłe sprawy, kiedy zestawi się je z bezmiarem zła wywołanego przez wojnę. Podmiot jakby od początku uczy się żyć w otaczającym go świecie, wśród ludzi. Dostrzega las pełen jagód, wartość cienia rzucanego przez drzewo w upalny dzień, bliskość drugiej osoby i siłę uczucia odradzającego człowieczeństwo po „czasie pogardy”. Wydaje się, że odzyskanie równowagi psychicznej, powrót do normalnego życia – chociaż powolny i trudny – jest możliwy. Trzeba zauważyć, że podmiot nie może uwolnić się od wspomnień, nie jest w stanie odkreślić i odrzucić dawnych refleksji, przychodzą one doń w różnych okolicznościach, stale mu towarzyszą. Z jednej strony, cieszy się, że przyszedł nowy okres w jego życiu, który cechuje się stopniowym przywracaniem wartości, z drugiej ciągle podążają za nim ponure myśli i obrazy z przeszłości.

   Utwór cechuje się prostotą słownictwa i składni, nie ma w nim poetyckich ozdobników. Autor wykorzystał tu popularne związki frazeologiczne o wymowie symbolicznej: „leżeć w cieniu drzewa” (wytchnienie, spokój, odpoczynek na łonie natury) oraz „człowiek bez serca” (bezwzględny, pozbawiony uczuć, zdolny do najgorszych czynów). Mimo ponurych wspomnień, utwór tchnie spokojem i nadzieją. Odzyskanie równowagi dokonuje się tu za sprawą owego mocnego bicia serca – w bliskości drugiego, przyjaznego, kochającego człowieka, za sprawą miłości, głębokich przeżyć budujących na nowo zespół wartości humanistycznych składających się na człowieczeństwo.

 

 

Drewno

 

   Wiersz umieszczony w tomie poemat otwarty (1955) jest poetyckim opisem drewnianej rzeźby przedstawiającej Chrystusa upadającego pod ciężarem krzyża, ukazanego przez rzeźbiarza tak sugestywnie jak przedstawiano scenę pasyjną w średniowiecznych misteriach. Jest to krótkie, niemal epigramatyczne, zakończone puentą studium przedmiotu sztuki sakralnej o wielkiej sile wyrazu. Tekst składa się ośmiu wersów zgrupowanych według porządku: 3 + 1 + 3 + l.

   Na początku ukazany jest ogólny obraz „drewnianego Chrystusa”, który idzie na czworakach – jak w średniowiecznym teatrze podczas spektaklu pasyjnego. Biblijna scena Męki Pańskiej jest jednak niepełna lub też „wykadrowana” – nie ma tu krzyża, najważniejszego znaku ofiary Chrystusa. Postać Boga-Człowieka jest jednak ukształtowana tak, że nie ma wątpliwości co do tego, iż jest to scena upadku.

   Uwaga czytelnika (odbiorcy owego misterium) skupia się, zgodnie z wolą poety, na postaci Umęczonego. Jest on cały w czerwonych drzazgach. W tym wyodrębnionym wersie splatają się z sobą dwie możliwości interpretacyjne – rzeźba była pokryta czerwoną Folichromią, która pod wpływem czasu jest zniszczona, fragmentaryczna5, a jej wygląd przywodzi na myśl Drogę Krzyżową, podczas której Chrystus zmagał się z brzemieniem krzyża, samodzielnie wnosząc go na Golgotę i doznając pod wpływem otarcia urazów skóry.

   Postać Chrystusa została przez rzeźbiarza upodobniona do zbitego psa. Jego głowa jest opuszczona w cierniowej obroży. Cała postać jest pełna cierpienia, poniżona, smutna. Ludzka sylwetka w trakcie upadania kojarzy się z czworonożnym stworzeniem. Stan fizyczny i duchowy tak przedstawionego Chrystusa przywołuje na myśl zbitego psa – bezbronne, słabe zwierzę, które doświadczyło ludzkiej przemocy, jest przestraszone i obolałe.

   Poeta zastosował w wierszu dwustopniowy zabieg metaforyzacji: drewniana rzeźba została przedstawiona jak osoba, która krwawi, porusza się, a więc jest to upersonifikowany przedmiot, następnie podmiot opisał ją, używając słownictwa charakterystycznego dla relacji o psie (obroża, zbity pies), to znaczy ukazał, stosując animizację. W takim ujęciu Syn Boży przed zbawczą ofiarą za grzeszników został wykreowany na osobę bez znamion boskości, bez patosu, z dramatyzmem cierpienia i poniżenia.

   Ostatni wers utworu – jak to drewno łaknie – sygnalizuje duży stopień wysuszenia starej rz

 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 14 odwiedzający (29 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja