Pan Wołodyjowski – ostatnie ogniwo Trylogii Henryka Sienkiewicza
Wieloletnia praca nad Potopem była dla Sienkiewicza przedsięwzięciem niezwykle wyczerpującym. Po śmierci żony, Marii z Szetkiewiczów (1885) z trudem powracał do równowagi. Żeby uciec od przygnębiających wspomnień, w październiku 1886 r. udał się do kilku krajów (Turcja, Grecja, Włochy). Szczególnie interesował go świat muzułmański. W czasie pobytu w Turcji przez dziesięć dni przebywał w Kawagu, zwiedził również Konstantynopol i Stambuł. Jak podaje J. Krzyżanowski:
Sienkiewicz, który do Turcji wybrał się, by przed pracą nad Panem Wołodyjowskim zobaczyć na miejscu Życie wschodnie [...] interesował się [...] architekturą miasta i jego Zwyczajami, nie zapominając również o ludziach, zarówno osiadłych w Stambule rodakach, jak o Turkach.1
Wiadomo, że już w lutym 1887 r. Sienkiewicz miał zamysł nowego dzieła stanowiącego zamknięcie historii wydarzeń z lat 1648-1673, tj. od śmierci Władysława IV po zgon Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Trzecia część cyklu powieściowego miała obejmować czas elekcji i rządu syna księcia Jeremiego Wiśniowieckiego, Michała Korybuta, a więc okres hetmańskiej działalności jego następcy, Sobieskiego, dzięki której został wyniesiony na tron. W liście do J. Janczewskiej pisarz donosił:
Oto komponowałem sobie sceny do Wołodyjowskiego. Dziwny to jest proces, w którym fantastyczne osoby mieszają się z żywymi; widzi się je, skutkiem czego odczuwa się wszystko mocno – i pisze się dobrze. Długo by o tym opowiadać.2
Według Juliana Krzyżanowskiego pełny rytm pisania osiągnął autor w kwietniu 1887 r., podczas pobytu w dzisiejszej Opatiji.3 Kolejne odcinki drukowane były równocześnie w „Dzienniku Poznańskim”, warszawskim „Słowie” i krakowskim „Czasie”. Druk rozpoczęto 2 czerwca 1887 a zakończono 15 maja roku następnego. Natomiast całościowe wydanie książkowe pojawiło się na rynku czytelniczym kilka tygodni po zakończeniu druku prasowego.
Henryk Sienkiewicz, przystępując do pisania powieści o „pierwszym żołnierzu Rzeczypospolitej”, miał za sobą gruntowne studia historyczne. Podczas badania starych dokumentów wojskowych napotkał kilku Wołodyjowskich. Jeden z nich miał na imię Michał, Pochodził z szaraczkowej szlachty zamieszkałej w okolicach Kamieńca. W innych tekstach źródłowych autor znalazł kolejnego, związanego z wojskiem, Wołodyjowskiego. Miał on na imię Jerzy i był stolnikiem przemyskim. Urodził się w 1620 r. Faktycznie przez pewien okres przebywał w Chreptiowie i zginął jako jeden z obrońców Kamieńca. Właśnie jego autor uczynił głównym bohaterem ostatniej części Trylogii.
Postać ta na przestrzeni cyklu powieściowego przechodzi znaczną przemianę. W Ogniem i mieczem widzimy tytułowego bohatera jako czupurnego i skorego do awantur młodzika. Pewnej stateczności nabiera w Potopie, ale nadal jest figurą mającą wyraźną proweniencję komediową. W obu tych powieściach pan Michał występował w roli niefortunnego konkurenta, dość kochliwego i wrażliwego na wdzięki niewieście. Charakterystyczne, że Sienkiewicz w Trylogii zmienia imię Wołodyjowskiego. W Ogniem i mieczem miał on na imię wyłącznie Michał. W Potopie bohater czyni znamienną uwagę podczas rozmowy z Kmicicem:
– Właściwie, to ja jestem Jerzy Michał, ale że święty Jerzy smoka tylko roztratował, a święty Michał całemu komunikowi niebieskiemu przewodzi i tyle już nad piekielnymi chorągwiami odniósł wiktoryj, przeto jego wolę mieć Za patrona.4
Podczas pobytu w klasztorze na początku Pana Wołodyjowskiego przyjmuje imię Jerzy. W ten sposób podkreśla swój duchowy związek z tym imieniem. Dla otoczenia pozostaje nadal Michałem.
W trzeciej części Trylogii Jerzy Michał Wołodyjowski, zwłaszcza po kilkuletnim pożyciu z Basią, jest już doświadczonym zagończykiem, cieszy się powszechnym szacunkiem i poważaniem. Bohater jest uosobieniem rozwagi i stateczności.
Tak więc pan Michał z Trylogii jest konstrukcją literacką, która pomysł i niektóre fakty zawdzięcza dwu rzeczywiście istniejącym w XVII wieku Wołodyjowskim, Michałowi i Jerzemu. Nie jest to jednak zależność daleko idąca: [...] wszystkie jego [...] perypetie, cała jego sylwetka, usposobienie, charakter dopowiedziane zostały przez samego pisarza.5
Podobną swobodę w traktowaniu źródeł faktograficznych dostrzec również można w przypadku kreacji Barbary Jeziorkowskiej. Wspomniany stolnik przemyski, Jerzy Wołodyjowski, istotnie miał za żonę Jeziorkowską, ale o imieniu Krystyna. W trakcie pisania okazało się, że trzeba niemałych zniekształceń pierwowzoru, by z owej Krystyny uczynić sympatycznego i rezolutnego „hajduczka”. W czasie, kiedy zawierała związek z Jerzym Wołodyjowskim, liczyła sobie ponad czterdzieści lat. Jej poprzedni mężowie – Swirski, Kondracki i Ćwilichowski – polegli na wojnie. Faktyczna pani Wołodyjowska nie towarzyszyła mężowi w okresie jego pobytu w Chreptiowie. Należała również do tych nielicznych żon znaczniejszych dowódców, które nie były przy mężach w oblężonej twierdzy kamienieckiej, wyjechała bowiem do krewnych na Litwę. Po śmierci męża wyszła za mąż po raz piąty. Te wiadomości były dla Sienkiewicza dość kłopotliwe. Pisze o tym w liście do Godlewskiego:
Wymyśliłem w wyobraźni typ dziewczyny-hajduczka [...] a tymczasem masz diable wdowę, jeszcze po trzech mężach. Radzę się Tarnowskiego, co zrobić, bo trzeba by i ten początek, który już mam, przerobić.6
Julian Krzyżanowski tak komentuje sposób ostatecznego pokonania pisarskich zmartwień:
Co Tarnowski [...] odpowiedział, nie wiemy, przypuścić jednak wolno, że odpowiedzi tej zawdzięczamy pozostawienie w powieści hajduczka, który po swym historycznym prototypie, Krystynie Jeziorkowskiej, odziedziczył tylko nazwisko panieńskie i żartobliwy przydomek „wdowy po trzech mężach”, „bo na raz trzech godnych kawalerów puściło się do niej w zaloty” i „wszyscy trzej na wojnie dali gardła” [...]. W taki to zabawny sposób wiadomość, iż mały pułkownik był czwartym [...] mężem pani Krystyny, pokwitował autor Pana Wołodyjowskiego, przy czym imieniem jej obdarzył rówieśniczkę i przyjaciółkę Basi, Krysię Drohojowską.7
Nie mamy wątpliwości, że główni bohaterowie, mimo autentycznych nazwisk, są fikcją artystyczną mającą częstokroć (jak Zagłoba) bogatą genealogię literacką. Słusznie wskazywano, że w Zagłobie jest coś z Plautowskiego żołnierza-samochwała, Ulissesa, Cerwantesowskiego Sancho Pansy i Szekspirowskiego Falstaffa.
Postaci Wołodyjowskiego i Zagłoby zapewniają spójnośę cyklu powieściowego. W Ogniem i mieczem Wołodyjowski występuje w tle Jana Skrzetuskiego; podobnie rzecz się ma w Potopie, gdzie Skrzetuskiego zastępuje Kmicic. W Panu Wołodyjowskim jego miejsce zajął występujący epizodycznie w Potopie Ketling. Nie przyćmił on jednak swoją obecnością pary: Wołodyjowski – Zagłoba. W świetle powieści nie ulega wątpliwości, że obaj, zresztą z różnych względów, są „najpierwszymi żołnierzami Rzeczypospolitej”.
„Mały rycerz” jest uosobieniem honoru i obowiązku żołnierskiego. Już w Potopie, obserwując pułkownika chorągwi laudańskiej, zwłaszcza stosunek do pokonanego przezeń Kmicica, można dostrzec bez trudu funkcję jaką Sienkiewicz przeznacza mu w ostatniej części Trylogii. Także i później, podczas rozmowy z Janem Kazimierzem o rzuceniu buławy pod nogi Radziwiłłowi, bądź też wówczas, gdy pan Michał robi wyrzuty Kmicicowi, że oszczędził księcia koniuszego, Bogusława, dostrzec można tę samą żołnierską prawość i niezłomność, która każe zginąć „Hektorowi kamienieckiemu” pod gruzami zamku. W ten sposób pisarz oddawał hołd żołnierzowi któremu Sobieski zawdzięczał koronę królewską.
W planie powieściowych wydarzeń u boku Wołodyjowskiego znajduje się Zagłoba. Jest on przedstawicielem tej szlachty, która współtworzyła sarmacki świat Rzeczypospolitej. Masy szlacheckie odgrywały ogromną rolę w siedemnastowiecznej Polsce. Potwierdzeniem tego była powieściowa rola Zagłoby we wprowadzeniu na tron „króla Piasta”. Losy Wołodyjowskiego i Zagłoby stają się osnową innych wątków wojenno-romansowych, podstawą konstrukcji fabuły powieściowej.
Uwagi o swoistości gatunkowej powieści
Poszczególne części Trylogii są odrębnymi całościami dość zasadniczo różniącymi się między sobą. Przez odbiorców traktowane są one na ogół jako jedno ogromne dzieło. W znacznym stopniu zatroszczył się o to sam Sienkiewicz, czyniąc w każdej następnej części cyklu wyraźne nawiązania do poprzedniej. Autor w podobny sposób konstruuje akcję. Główni bohaterowie (Skrzetuski, Kmicic, Wołodyjowski) – uwikłani w wydarzenia wojenne – jednocześnie żyją myślami o ukochanej kobiecie (Helenie, Oleńce, Basi). Pojawia się „ten trzeci” i wykorzystuje wszystkie dostępne mu, przeważnie niegodziwe, sposoby, by osiągnąć cel. Takie właśnie postępowanie demonstruje Bohun, książę Bogusław i Azja Tuhaj-bejowicz (w opracowaniu zachowano pisownię nazwiska wprowadzoną przez Sienkiewicza). Charakterystyczne jest również to, że konkurent bohatera jest jego ideowym przeciwnikiem (jawnym bądź ukrytym wrogiem Rzeczypospolitej). W Ogniem i mieczem oraz Potopie wątek rywalizacji o kobietę stanowi osnowę romansową całej powieści, natomiast w Panu Wołodyjowskim będzie on zredukowany do epizodu skrytego pożądania i gwałtownego porwania Basi, zakończonego samodzielnym jej uwolnieniem się z sytuacji zagrożenia, którą stworzył dziki i nieobliczalny Azja. Rycerz zostaje nagrodzony za wierność służbie i prawość postępowania z niegodziwcem, zaś jego wybranka – za stałość uczuć i dochowanie wierności. Sprawcę niecnych czynów spotyka zasłużona kara. Trzeba tu nadmienić, że główny wątek romansowy w Panu Wołodyjowskim rozgrywa się według innych reguł, niż w dwu poprzednich częściach (będzie o tym mowa dalej).
Nie trzeba chyba dodawać, że tak skonstruowana akcja romansowa (powiązana z wydarzeniami wojennymi) służy budowaniu napięć i emocji. Mamy tu do czynienia ze strukturą powieści opartą na powikłanych wątkach, niespodziankach, przypadkach, zbiegach okoliczności, piętrzących się trudnościach. Stanowią one wypróbowane chwyty właściwe dla powieści przygodowej.
Dla Juliana Krzyżanowskiego Trylogia jest typowym romansem przygodowym z barwnie zarysowanym tłem dziejowym.
Łącząc [...] stworzonych w swej wyobraźni bohaterów z barwnymi wydarzeniami dziejowymi, Sienkiewicz, mimo stosowania tego samego [...J schematu strukturalnego, umie utrzymać ciekawość czytelnika w ciągłym napięciu, podsycać ją coraz to nowymi przygodami, gromadzonymi z niewyczerpaną wręcz pomysłowością.
Z kolei Jan Zygmunt Jakubowski, dostrzegając również odrębność gatunkową Trylogii, sugeruje, by nie patrzeć na ten utwór jak na powieść historyczną, ale dzieło łączące w sposób niepowtarzalny wielorakie doświadczenia literackie.
Nasze współczesne zainteresowania skupiają się na Trylogii nie tyle jako na źródle wiedzy o przeszłości, ile na dziele sztuki, w którym spotkały się różne wątki i motywy – baśni, ludowo-bohaterskiego eposu, poematów rycerskich, powieści łotrzykowskiej, walterscotowskiego romansu historycznego.9
Zygmunt Szweykowski10 spostrzegł, że świat powieściowych przedstawień pisarz konsekwentnie podporządkował wiodącej idei dzieła. Było nią pragnienie „pokrzepienia serc”. W związku z tym wręcz konieczny był pisarzowi baśniowy optymizm. Historię należało ujmować jako wolną od sprzeczności, konfliktów i tragedii, postrzegać wyłącznie jej urodę, bujność i barwę. Korzystając z reguł baśni autor kreował poszczególne postaci jako siły sprawcze historii.
Sienkiewicz na użytek baśniowej wizji dziejów, bez respektu dla prawdy historycznej, powołuje idealnych wodzów. W Ogniem i mieczem jest to Jeremi Wiśniowiecki, w Potopie król Jan Kazimierz, a w Panu Wołodyjowskim hetman Sobieski. Główne postaci mają wiele cech wyolbrzymionych, a więc w istocie baśniowych. W swoim pragnieniu czynienia dobra napotykają również baśniowo przerysowane twory będące uosobieniem zła. Właśnie z powodu działania owych sił destrukcji ustylizowani na herosów główni bohaterowie popadają w sytuacje niezmiernie trudne, niemal bez wyjścia. Mają oni nadludzką siłę, zręczność i odwagę, sprzyja im szczęście. Taki właśnie jest Wołodyjowski, niezrównany szermierz – „pierwsza szabla Rzeczypospolitej”. Zygmunt Szweykowski zwraca uwagę, że obok hiperbolizacji postaci Sienkiewicz stosuje także inną, również charakterystyczną dla baśni, metodę budowania obrazu niezwykłego bohatera. Według niego, w baśni
Spotykamy się [...] niejednokrotnie z postaciami różnych Jasiów głuptasów, którzy na pozór trzech zliczyć nie potrafią, niepozorni w najwyższym stopniu z wyglądu, a w istocie mający ukrytą dzielność i niezwykłe męstwo. Czyż inaczej jest z Wołodyjowskim, rycerzykiem na pozór groteskowym, z śmiesznie sterczącymi wąsikami i mizernego wzrostu? [...] dopiero w pojedynkach, walkach, bitwach, zagonach, okazywał całą swą niezwykłość i niezawodną rękę; równego mu szermierza nie było!11
Baśniowe konwencje rządzą również psychologią postaci. Dają one znać o sobie w braku głębszej motywacji działania i uproszczonej interpretacji ludzkich zachowań. Schematyzacji poddana jest szczególnie miłość między dwojgiem młodych. Pojawia się ona jako zrządzenie i nakaz losu. Gwałtownie i bez reszty wypełnia całe jestestwo zakochanych. W tym miejscu warto podkreślić, że sposób potraktowania wątku miłosnego w Panu Wołodyjowskim jest bezsprzecznie najciekawszy i artystycznie najbardziej udany w całości cyklu. Powieść nie jest wolna od moralitetowego przesłania. Według niej o losie człowieka, o jego wielkości lub małości, decyduje przyjęty system wartości. Najwyższą wśród nich jest miłość do Polski, gotowość ofiary własnego życia w obronie jej granic.
Uosobieniem sił zła w Trylogii jest człowiek, który zdradził Rzeczpospolitą, który wchodzi w konszachty z jej wrogami. Zdrada Polski jest więc najwyższym złem, które również rozsiewa swoje ponure światło na inne cechy danej postaci: zdradza on ludzi, którzy mu zaufali, brudna namiętność bierze w nim górę nad uduchowioną miłością, nie zasługuje na miłość.12
Taką postacią jest w Panu Wołodyjowskim Azja Tuhaj-bejowicz. Według miary powieściowej jest on zdrajcą. Niewdzięcznością płaci Rzeczypospolitej, która powierzyła mu godność żołnierza. Zupełnie pomija się milczeniem, że ten bohater ma wystarczającą ilość powodów, by nienawidzić kraj przymusowego pobytu. Tego rodzaju dywagacje nie mieściły się jednak w koncepcji dzieła jako baśniowej przypowieści o losach dzielnego narodu.
Niejednolitość gatunkowa wszystkich trzech części cyklu powieściowego jest więc konsekwencją spojrzenia na historię. Winna ona mieć moc „krzepiącą”. A skoro tak, trzeba nie tyle ją retuszować, co wydobywać z niej mitologię stwarzającą szanse natchnienia i wiary w to, że będzie lepiej. Tym przede wszystkim należy wytłumaczyć ową chęć zawładnięcia narodową wyobraźnią poprzez sięganie do form literackich będących rezultatem zbiorowych doświadczeń narodu, jak: baśń, epos, przypowieść, legenda bohaterska.
Równoczesna troska o czytelniczą atrakcyjność utworu podpowiadała pisarzowi, by korzystał z doświadczeń powieści przygodowej i awanturniczej, walterskotowskiego modelu romansu historycznego i historycznej powieści przygody.
Kompozycja powieściowych przedstawień
W kompozycji Pana Wołodyjowskiego dostrzec można dosyć wyraźnie wyodrębniające się trzy kręgi fabularne związane z różnymi miejscami pobytu głównych postaci. W pierwszej części powieści wydarzenia rozgrywają się w dworku Ketlinga na Mokotowie, w środowisku średnio zamożnej szlachty. Koncentrują się one wokół perypetii miłosnych głównych postaci: Basi, Krzysi, Ketlinga i Wołodyjowskiego. W prowadzeniu intrygi niemałą rolę odgrywa Zagłoba.
W drugiej części utworu narrator przenosi akcję na Dzikie Pola do stanicy w Chreptiowie. Na tle życia i wojennych uwikłań mieszkańców szczególnie wyraziście rysuje się wątek tajemniczego Tatara – Azji. Jest on siłą sprawczą i przyczyną ciągu wydarzeń mających sensacyjno-przygodowy przebieg. Historia i polityka w części „warszawskiej” i „chreptiowskiej” pozostają nieco w tle, mimo to stanowią istotne wiązadła całości, motywują szereg sytuacji mających wpływ na bieg wydarzeń.
W trzeciej części z woli Sobieskiego główni bohaterowie biorą udział w obronie Kamieńca. Obszernie zostaje rozbudowane polityczne tło rozgrywających się wydarzeń. Przedstawiono tu stosunki w twierdzy oblężonej przez Turków. Losy czwórki bohaterów, znanych z części pierwszej, splatają się ponownie, a wspólna śmierć Ketlinga i Wołodyjowskiego stanowi jakby klamrę spinającą i zamykającą poszczególne wątki. Każda z części jest odrębną całością o wewnętrznie spójnej i zamkniętej kompozycji. Zmianie planu przedstawień towarzyszy zmiana problematyki. Pierwsza część Pana Wołodyjowskiego to przede wszystkim opowieść o miłości, druga – o wojenno-awanturniczych przygodach bywalców stanicy, zaś ostatnia – o oblężeniu i obronie Kamieńca. Zbudowane są one ze stałych elementów konstrukcyjnych. We wszystkich występuje: ekspozycja, wyraźnie zarysowany ośrodek kompozycyjny organizujący całość materiału tematycznego i ostateczne rozwiązanie akcji.
Początkowe rozdziały pełnią funkcję ekspozycyjną, zarówno w stosunku do całości utworu, jak i do jego pierwszej części. Przynoszą one wiadomość o tym, że śmierć Anusi Borzobohatej, narzeczonej „małego rycerza”, doprowadziła go do rozpaczy. Przyjaciele postanowili pospieszyć mu z pomocą. Dzięki sprytnemu fortelowi Zagłoby pan Wołodyjowski, który wstąpił do klasztoru, znajduje się ponownie wśród przyjaciół. W ekspozycji narrator wyjaśnia również jak doszło do spotkania z Ketlingiem i zadomowienia się bohaterów powieści w jego dworku. O dalszym rozwoju wypadków decydują zbiegi okoliczności i usiłowania Zagłoby, by wyswatać pana Michała z „hajduczkiem”. Pod nieobecność Ketlinga (musiał wyjechać do Kurlandii) w dworku pojawia się siostra Wołodyjowskiego, pani Makowiecka, w towarzystwie urodziwych panien, Basi Jeziorkowskiej i Krzysi Drohojowskiej. Kochliwy pan Michał, zgodnie z przewidywaniem starego szlachcica, dość szybko zapomina o zmarłej Anusi, Jego serce zwraca się w stronę statecznej panny Drohojowskiej. Zagłoba urzeczony osobowością i wdziękiem Basi, której przytrafiło się niegdyś ustrzelić z guldynki Tatarzyna, postanawia właśnie z nią ożenić młodego przyjaciela. Pewne wypadki rozgrywają się jednak poza jego wiedzą. Oto dochodzi do złożenia tajemnych ślubów między Krzysią a Michałem przed jego wyjazdem na Dzikie Pola. Wołodyjowski jako żołnierz musi spełnić wolę hetmana Sobieskiego i okresowo objąć placówkę panu Ruszczycu. Pod jego nieobecność w dworku pojawia się ponownie Ketling. Już od pierwszego spotkania z Krzysią rodzi się między nimi wielkie uczucie. Napięcie rośnie. Intryga miłosna się gmatwa. Krzysia świadoma wagi złożonych przyrzeczeń chce iść do klasztoru. Ketling nie może zrozumieć motywów jej postępowania. W tej sytuacji zjawia się Wołodyjowski. Wieść o zamiarze Krzysi robi na nim piorunujące wrażenie. Wydarzenia osiągają swój punkt kulminacyjny w momencie, kiedy urażona Basia wyjawia panu Michałowi przyczynę jego kolejnego niepowodzenia miłosnego. Na chwilę wydają się możliwe najbardziej tragiczne rozwiązania. Wszystko jednak kończy się pogodną sielanką. Ketling i Krzysia, za aprobatą pana Michała, mogą bez przeszkód zawrzeć związek małżeński. Także i Wołodyjowski nie pozostaje sam; Basia ku ukontentowaniu Zagłoby (i pana Michała) oświadcza, że pragnie poślubić wolnego od jakichkolwiek zobowiązań „małego rycerza”.
Ekspozycję „chreptiowskiej” części Pana Wołodyjowskiego poprzedza krótki opis losów Michała i Basi w okresie pierwszych czterech lat po zawarciu małżeństwa, których życiową treść stanowiły: Gospodarka, wojna i miłość – trzy porządki jego życia. Właściwa ekspozycja rozpoczyna się w roku 1671, kiedy to do rodzinnej majętności Basi, gdzie Wołodyjowscy zamieszkali po ślubie, przybywa Zagłoba. Układ wydarzeń ustanawia pewien porządek mający wpływ na dalszy bieg wypadków. Najpierw Wołodyjowski otrzymuje od Sobieskiego rozkaz objęcia dowództwa chreptiowskiej stanicy. Nie bez wpływu Zagłoby, decyduje się wziąć żonę w Dzikie Pola. Pan Michał postanawia jechać pierwszy, trzy tygodnie później ma przybyć w towarzystwie Zagłoby Basia.
W taki sposób rozpoczyna się ciąg „chreptiowskich” wydarzeń w powieści. Zgodnie z planem po Basię przyjeżdża oddział wojska. Jego dowódcą jest młody Tatar – Azja Mellechowicz. Podczas dojazdu do stanicy owemu Azji przytrafia się wypadek. Od początku życzliwa młodemu Tatarowi Basia udziela mu troskliwej opieki. Stanie się to początkiem afektu Azji do Basi.
Wołodyjowscy urządzają się w Chreptiowie. Pan Michał „czyści” okolicę z grasantów, a młoda „pani pułkownikowa” organizuje żołnierski żywot w stanicy. Dzięki jej obecności wojskowa osada nabiera charakteru nie tylko koszar, ale i wygodnej siedziby szlacheckiej (organizowano w niej przyjęcia i zabawy przy muzyce). W długie jesienne wieczory bywalcy snują swoje żołnierskie opowieści o przygodach i życiowych doświadczeniach. Pan Nienaszyniec opowiada o wyprawie na Krym w poszukiwaniu uprowadzonej przez Tatarów siostry i porwaniu przezeń trzyletniego Azji Tuhaj-bejowicza. Dzieciaka tego odebrano panu Nienaszyńcowi na terenie Rzeczypospolitej (uczynili to zbójcy, z którymi podjął wyprawę w tatarskie ziemie). Dalszy los małego Azji nie był mu znany. W pewnym momencie w centrum zainteresowania mieszkańców Chreptiowa staje Azja Mellechowicz. Żołnierze zatrzymują tatarskiego posłańca z listami do niego. Okazuje się, że młody Tatar prowadzi tajemne pertraktacje z dowódcami oddziałów, którzy zbiegli na stronę turecką, w sprawie ich ewentualnego powrotu do służby. Wołodyjowski i dowódcy oddziałów dowiadują się, że Melleehowicz ma na to hetmańską zgodę. Jednocześnie narrator ujawnia czytelnikowi, że Azja prowadzi jakąś grę. Jest osobą tajemniczą. Niebezpieczne byłoby dla niego rozpoznanie przez młodego Nowowiejskiego. Wiadomo również, że żywi wielką namiętność do Basi opiekującej się nim w chorobie. Charakterystyczne, że opowieść pana Nienaszyńca wywołuje szczególne poruszenie Azji Mellechowicza.
Następnie narrator opowiada o wojennej przygodzie Basi biorącej udział w likwidacji bandy Azba-beja. Po walce Wołodyjowscy zastają w domu gości. Jest wśród nich ojciec Adama Nowowiejskiego. Stary Nowowiejski rozpoznaje w Azji Mellechowiczu swego parobka przygarniętego jako bezdomne dziecko. Wychodzi wówczas na jaw tajemnica Azji. Przy okazji czytelnik dowiaduje się, że uciekł on ze służby po solidnym laniu, jakie otrzymał za romansowanie z przybyłą również do Chreptiowa córką Nowowiejskiego, Ewką. Wkrótce Azja, w nowej roli syna słynnego dowódcy tatarskiego, snuje ambitne plany pozostania tatarskim hetmanem na Ukrainie. Sądzi, że jest to zgodne z wojenną strategią Sobieskiego. Misję do hetmana w tej sprawie powierza panu Boguszowi. Równolegle z opowieścią o ambitnych planach Azji prowadzony jest wątek Basi usiłującej za wszelką cenę doprowadzić do związku Azji z Ewką. Następnie powieść wzbogaca nowy wątek. Oto przybyły do stanicy młody Adam Nowowiejski od pierwszego wejrzenia zakochuje się w przebywającej w Chreptiowie z matką młodziutkiej Zosi Boskiej.
Tymczasem pan Bogusz przywozi Azji niepomyślne wieści. Sobieski, hetman nie tylko polski ale i chrześcijański, swą rolę dziejową widzi w walce ze światem muzułmańskim, nie może więc służby bożej zdradzić i odrzuca plany syna Tuhaj-beja. Zawiedziony Azja postanawia ostatecznie przejść na stronę sułtana. Udaje mu się zwieść Basię pod pozorem zgody na jej projekty wyswatania go z Ewką. Wspólny wyjazd do Raszkowa kończy się porwaniem młodej pułkownikowej. Ta jednak wyrywa się i wśród niezwykłych przygód powraca do Chreptiowa. Okaleczony z ręki Basi i zrozpaczony Azja morduje znienawidzonego starego Nowowiejskiego, znęca się nad jego córką i Zosią Boską. Następnie narrator ponownie powraca do wątku Basi, która przez długie tygodnie walczy o życie. Chorą nieoczekiwanie odwiedzają Ketlingowie. Mąż Krzysi, z woli hetmana, w pobliskim Kamieńcu objął dowództwo nad artylerią. Decyzja ta jest konsekwencją spodziewanej wojny z ordą turecką. Sobieski, za pośrednictwem Wołodyjowskiego, powierza młodemu Nowowiejskiemu zadanie zdobycia wieści o ruchach wojsk tureckich. Skrzywdzony przez Azję Adam ochoczo podejmuje wyprawę. Sądzi, że na czele wojsk tureckich kroczyć będą Lipkowie dobrze znający ziemie Rzeczypospolitej. Z trzystuosobowym oddziałem, po przekroczeniu granic państwa sułtańskiego, chwyta znienawidzonego Tatara. Za pośrednictwem Luśni, który jest wykonawcą wyroku, mści się za doznane krzywdy, zadając Azji okrutną śmierć na palu. Wojna z Turcją jest nieuchronna. Wołodyjowski na polecenie Sobieskiego ma zasilić obronę Kamieńca.
Ostatni krąg fabularny ogniskuje się wokół wydarzeń związanych z obroną Kamieńca. Narrator rozpoczyna opowiadanie o obronie twierdzy kamienieckiej od historii powrotu Adama Nowowiejskiego do Chreptiowa, gdzie relacjonuje przyjaciołom przebieg rozprawy z Azją. Jeszcze tego samego dnia wszyscy opuszczają stanicę i jadą wraz z Nowowiejskim do Kamieńca. W twierdzy trwają przygotowania do obrony.
Sceny te tworzą ekspozycję trzeciej części powieści. Obrona ma swoją dramaturgię. Na początku dochodzi do konfliktu Wołodyjowskiego z Potockim. Chodzi o to, że generał narzuca oficerom zasadę zbiorowego dowództwa, czemu przeciwny jest pan Michał. Narastaniem kulminacji tego wątku jest scena złożenia przysięgi w kościele przez Wołodyjowskiego i Ketlinga oraz późniejsza wiadomość, że twierdza została poddana Turkom. Między tymi wydarzeniami toczy się barwna opowieść o walce obrońców. Podczas niej dochodzi do wzruszającego pożegnalnego spotkania Basi i Michała. Wydarzenia osiągają punkt kulminacyjny w momencie wysadzenia twierdzy w powietrze.
Powieść kończy się opisem pogrzebu Wołodyjowskiego i symbolicznym obrazem zwycięstwa pod Chocimiem. Nadchodzi czas Sobieskiego – czas nadziei dla narodu i Rzeczypospolitej.
Wojna i miłość – główne motywy tematyczne
Fabuła Pana Wołodyjowskiego, podobnie jak dwu pierwszych części Trylogii, umiejscowiona jest głównie na wschodnich kresach Rzeczypospolitej w „czasach wojennych”, w środowisku szlachecko-żołnierskim. Bohaterowie intrygi miłosnej, są jednocześnie uczestnikami wojennych przygód.
Głównymi reprezentantami środowiska żołniersko-szlacheckiego w powieści są Wołodyjowski i Zagłoba. Bohaterowie ci przeszli z Ogniem i mieczem i Potopu, aby powiązać akcję. Jednocześnie pisarz wskazywał na ciągłość zawodowej służby żołnierskiej.
W siedemnastowiecznej Rzeczypospolitej dla ogółu oficerów służba w kompucie koronnym była zawodem w zupełnie nowoczesnym sensie tego słowa. [...] Szlacheccy dowódcy oddziałów służyli często w kompucie dziesiątkami lat, wyrywała ich stąd najczęściej śmierć, o wiele rzadziej awans społeczny [...].13
Nie ulega wątpliwości, że Wołodyjowski, realizując żołnierski los, duchowo bardzo mocno związany jest z tą służbą. W pełni uświadamia mu to Sobieski, ówczesny autorytet w środowisku żołnierskim, podczas rozmowy odbytej po opuszczeniu przez pana Michała murów klasztornych. Hetman powiada mu wówczas: Harowałeś ty, żołnierzyku, przez całe życie, haruj jeszcze. A jeśli przyjdzie ci kiedy do głowy, żeć zapomniano, nie nagrodzono, spocząć nie dano, żeś wysłużył nie smarowane grzanki, ale suchy chleb, nie starostwa, a1e rany, nie spoczynek, ale mękę, to jeno zęby ściśnij i powiedz: „Tobie ojczyzno!” Innej pociechy ci nie dam, bo nie mam, jeno chociażem nie ksiądz, przecie ci mogę dać zapewnienie, że tak służąc, dalej zajedziesz na wytartej kulbace niźli inni w poszóstnych karetach i że będą takie bramy, które się przed tobą otworzą, a przed nimi zamkną (s.66).14
Wołodyjowski jest przedstawicielem karnego komputu wojska zawodowego, zaś jego przyjaciel i współtowarzysz, Zagłoba, reprezentantem pospolitego ruszenia. W XVII-wiecznej Rzeczypospolitej było ono doniosłym czynnikiem obrony. Jednak nie zawsze można było przewidzieć jego zachowanie. Pospolite ruszenie zdobywało się na bohaterskie zrywy, ale czasem popadało w panikę. Skupienie uwagi na Wołodyjowskim służyło zamysłowi autorskiemu, by w zawodowym żołnierzu widzieć podstawę wojennych sukcesów hetmana Sobieskiego.
Jan Sobieski jest głównym bohaterem historycznym Pana Wołodyjowskiego. Postać ta tylko pozornie pozostaje w tle wydarzeń. Nie ulega bowiem wątpliwości, że zza kulis pełni funkcję kierowniczą. W planie powieściowych przedstawień Sobieski pojawia się tylko kilka razy. Zawsze jednak w momentach decydujących dla rozwoju akcji, tj. w chwili powrotu Wołodyjowskiego z klasztoru do wojska, podczas odmowy poparcia planów Azji (w rozmowie z Boguszem), w chwili pogrzebu Wołodyjowskiego oraz pod Chocimiem. Faktyczna obecność wielkiego wojownika i polityka zaznacza się w Panu Wołodyjowskim stale i wszędzie, wywiera decydujący wpływ na losy fikcyjnych bohaterów. To z jego woli dochodzi do pogmatwania wątku romansowego, zakończonego szczęśliwymi związkami małżeńskimi. Również późniejsze wydarzenia są konsekwencją decyzji hetmana Sobieskiego (pan Michał organizuje stanicę i sprawuje komendę w Chreptiowie, pomaga pani Boskiej, wspiera obronę Kamieńca, a Nowowiejski podejmuje wyprawę w głąb ziem sułtańskich).
W historii walk z Turcją Sobieski odgrywa pierwszoplanową rolę. Sienkiewicz jest tu zgodny z prawdą dziejową. Charakterystyczne jednak, że wszystko, co czyni bohater, jest wyłącznie słuszne, mądre i wynika z pobudek patriotycznych. Łatwo zauważyć, że jest on ustylizowany na obrońcę kraju i wyraziciela zbiorowych pragnień szlachty. Idealizacja i heroizacja tej postaci jest kolejną próbą (po Jeremim Wiśniowieckim i Janie Kazimierzu) stworzenia wzorca wodza-obrońcy narodowej sprawy. Ów wódz w chwilach ciężkich dla ojczyzny stawiał na takich, jak Wołodyjowski, którzy woleli zginąć pod gruzami, niż poddać się wrogowi.
Hetman Sobieski w wydarzeniach wojennych uczestniczy bezpośrednio jedynie w epilogu. Sceny batalistyczne angażują postaci fikcyjne, w tym głównie Wołodyjowskiego.
Wojna stanowi zasadniczą „przygodę” w życiu bohaterów, jest ośrodkiem kompozycyjnym utworu. Przygotowania i pochody wojenne, potyczki, bitwy i oblężenie określają przebieg indywidualnego i zbiorowego losu żołnierzy, organizują fabułę powieściową.
W konstrukcji obrazów bitewnych widać zarówno zbiorowy jak i indywidualny wysiłek walczących. Barwę wojennych zmagań dopełniają liczne opisy pojedynków, pościgu, ucieczek. Zmaganiom żołnierzy towarzyszy częste doświadczanie śmierci. Sienkiewicz nie cofał się przed ukazywaniem jej dramatyzmu a nawet makabryczności. Obrazy mordów i rzezi niejednokrotnie pełne są drastycznych szczegółów odtwarzających przedśmiertną mękę. Opisom śmierci zbiorowej towarzyszą pełne okrucieństwa sceny śmierci indywidualnych. W Panu Wołodyjowskim ta szczególnie okrutna dotyczy nie tylko zdrajcy i zbrodniarza, Azji Tuhaj-bejowicza, ale i osoby przypadkowo uwikłanej w konflikt – pana Nowowiejskiego.
Szczególne znaczenie ma jednak w Panu Wołodyjowskim śmierć tytułowej postaci. Scena ta została przez pisarza wyraziście skomponowana i poddana zabiegom stylizacyjnym. Zamyka ją apoteoza bohatera zawarta w kazaniu księdza Kamińskiego. Pod gruzami twierdzy ginie obrońca ojczyzny: Tak zginął Wołodyjowski, Hektor Kamieniecki, pierwszy żołnierz Rzeczypospolitej.
Przemawiający nad trumną żołnierza ks. Kamiński swoje kazanie poprzedza werblem, a później przechodzi do mowy-apostrofy, skierowanej bezpośrednio do zmarłego. Ekspresję wypowiedzi wzmacnia eksklamacyjny tok zdań, retoryka pytań i wykrzyknień:
Dla Boga, panie Wołodyjowski! Larum grają! wojna! nieprzyjaciel w granicach! a ty się nie zrywasz? szabli nie chwytasz? na koń nie siadasz? Co się stało z tobą, żołnierzu? zaliś swej dawnej przepomniał cnoty, że nas samych w żalu jeno i trwodze zostawiasz? (s. 494)
Druga część kazania przybiera formę modlitwy. Pojawia się w niej nie tylko wizja możliwych klęsk, ale również błaganie o obrońcę:
Ojcze dobrotliwy! nie opuszczaj nas! okaż miłosierdzie Twoje! ześlij nam obrońcę, ześlij sprośnego Mahometa pogromcę, niech tu przyjdzie, niech stanie między nami, niech podniesie upadłe serca nasze, ześlij go, Panie!... (s. 494-495).
Wezwanie kaznodziei znajduje krzepiące spełnienie. Oto bowiem w kolegiacie pojawia się sam Sobieski z twarzą rzymskiego cezara. W Epilogu wystąpi jako mściciel i obrońca ojczyzny.
W kompozycji Pana Wołodyjowskiego, podobnie jak to miało miejsce w dwu poprzednich częściach Trylogii, „Mars” łączy się z „Wenerą”, motywy wojennej przygody wiążą się z intrygą miłosną. Miłość podlega znacznej idealizacji, obrazy zmysłowej erotyki są starannie ukryte.
Partnerkami bohaterów są w powieści szlachcianki również prezentujące w wysokim stopniu skonwencjonalizowane, choć inne, typy osobowościowe. Obie są niezwykle urodziwe, szlachetne i wierne panieńskim zasadom. Krzysia jest marzycielska, bezradna wobec otaczającej rzeczywistości. Sprawia wrażenie egzotycznego kwiatu, który zniszczyć może lada niepowodzenie. Całkowitym jej przeciwieństwem jest „hajduczek”, późniejsza pani pułkownikowa, uwielbiana nie tylko przez męża, ale także i pana Zagłobę oraz mężowskich podkomendnych. Pisarz wyposażył ją w inne dominanty charakterologiczne. Basia jest nie tylko typem dziewczyny o sympatycznych chłopięcych cechach, ale i kobietą czynu.
Ta największa z kobiecych kreacyj Sienkiewiczowskich – pisze o Basi Julian Krzyżanowski – przeosobliwa „chłopczyca” [...] łączy właściwości dziecka, umiejącego „pozbadnąć” otoczenie, z temperamentem swawolnego chochlika i energią człowieka czynu, który w każdej sytuacji radę dać sobie potrafi, dzięki temu, że znakomicie orientuje się w świecie, który ją otacza, a na który spogląda z wrodzonym humorem pozwalającym jej trzeźwo oceniać ludzi i ich sprawy.15
To właśnie Basia, obok Zagłoby, odgrywa wiodącą rolę w prowadzeniu intrygi miłosnej. Ona ostatecznie rozstrzyga o losach całej czwórki zakochanych. Najpierw uświadamia Krzysi jej stosunek do Ketlinga, później otwiera Wołodyjowskiemu oczy na ich miłość i kończy dramat miłosnych niepowodzeń pana Michała oświadczając zdecydowanie wszystkim: Myślicie, że pan Michał sam zostanie na świecie?! Otóż nie, bo ja się za niego machnę, bo go kocham i sama mu to powiedziałam.16
Pierwsza część powieści, obejmująca warszawskie dzieje czwórki bohaterów, wprowadza psychologię miłości. O ile w Ogniem i mieczem czy Potopie młodzi kochali się w sobie od pierwszego wejrzenia, o tyle w Panu Wołodyjowskim Sienkiewicz podejmuje próbę analizy rozwoju uczuć, przedstawiając ich różne warianty. Główny bohater, Wołodyjowski, po śmierci Anusi, przeżywa szok. Skłaniając się bardziej ku Krzysi zmaga się z sobą, nie jest pewny swego stanu psychicznego, ostatecznie znajduje szczęście, którego istotę ujmuje w nieporadnie wyrażonym zdaniu: Bóg cud uczynił, i to jest moja pociecha, moje kochanie, mój skarb największy!. Basia okaże się idealną towarzyszką jego życia. Pełna meandrów i niespodzianek jest również miłość Krzysi Drohojowskiej. Jej charakterystyka zewnętrzna, sytuacja psychologiczna i wyobrażenia o miłości są zapowiedzią gotowości do wielkiego uczucia:
Jadąc do Warszawy, w której nigdy przedtem nie była, wyobrażała sobie, że będzie wcale inaczej [...]. Ileż tam będzie zabaw, gwaru, popisów, a wśród tego wiru, wśród tłumów rycerstwa, zjawi się jakowyś „on” nieznany, jakowyś rycerz taki, jakich tylko w snach dziewczyny widują; ten dopiero afektem zapłonie, pod oknami z cytrą będzie stawał, kawalkady wyprawiał, długo musi kochać i wzdychać, długo wstęgę kochanej na zbroi nosić, nim po licznych cierpieniach i przezwyciężonych przeszkodach do nóg upadnie i miłość wzajemną uzyska (s. 94).
Jakże odległy od tych wyobrażeń jest pan Michał, mimo to Krzysia, mająca w sobie ogromną „gotowość do kochania”, niebacznie czyni mu obietnice. Robi to w dobrej wierze nieświadoma istoty prawdziwie wielkich uczuć. Nieoczekiwanie pojawia się młodzieniec z marzeń, spolszczony Szkot, Ketling. Jego poglądy na miłość powielają literackie wzorce przeżywania tego uczucia. Słychać w nich echo barokowej erotyki Andrzej a Morsztyna:
Kochanie to niedola ciężka, bo przez nie człek wolny niewolnikiem się staje. Równie jak ptak, z łuku ustrzelon, spada pod nogi myśliwca, tak i człek miłością porażon, nie ma już mocy odlecieć od nóg kochanych...
Kochanie to kalectwo, bo człek, jak ślepy, świata za swoim kochaniem nie widzi...
[...] Kochanie to choroba, gdyż w nim, jako w chorobie, twarz bieleje, oczy wpadają, ręce się trzęsą i palce chudną, a człowiek o śmierci rozmyśla albo jak w obłąkaniu ze zjeżoną głową chodzi, z miesiącem gada, rad mile imię na piasku pisze, a gdy mu je wiatr zwieje, tedy powiada „niesz